Popyt na kredyt inwestycyjny w Polsce całkowicie się załamał, można wnioskować z badania prowadzonego wśród przedstawicieli komitetów kredytowych. Nie widać jednak, by firmy już ścięły inwestycje. Co się więc dzieje?
Są trzy możliwości: firmy mogą planować ścięcie inwestycji, coraz mniej korzystać z kredytu przy finansowaniu nakładów rozwojowych lub – co też możliwe – w czasach dużej niepewności badanie ankietowe może błędnie sygnalizować kierunek zmian popytu.
Narodowy Bank Polski co miesiąc pyta przewodniczących komitetów kredytowych kilkudziesięciu największych banków o politykę kredytową oraz popyt na kredyt. Jest to istotne źródło informacji, ponieważ w bankach to komitety kredytowe mają moc decyzyjną w sprawie udzielania finansowania firmom i osobom fizycznym. Wskaźniki podawane przez NBP ukazują odsetek netto ankietowanych, którzy deklarują wzrost/spadek popytu na kredyt. Odpowiedzi są dodatkowo ważone udziałem danego banku w rynku.
W najnowszej opublikowanej w poniedziałek ankiecie widać kilka ciekawych zjawisk. Na przykład, po raz pierwszy od półtora roku banki przewidują lekki wzrost popytu na kredyt mieszkaniowy. Jest minimalny, ale może sygnalizować odwrócenie negatywnych tendencji (swoją drogą, stymulacja kredytowa przed wyborami wydaje się prawdopodobnym scenariuszem).
Największą uwagę przykuwa jednak załamanie raportowanego popytu na kredyt inwestycyjny firm. Wskaźnik popytu na kredyt sięgnął -0,74 (na skali od -1 do 1), najmniej w historii badania – mniej niż w szczycie pandemii COVID-19, mniej niż w szczycie wielkiego kryzysu finansowego. W przeszłości ten wskaźnik wyprzedzał faktyczną zmianę inwestycji przedsiębiorstw, więc jego spadek jest niepokojący i może sugerować, że biznes będzie redukował nakłady rozwojowe.

Jednocześnie widać pewien zgrzyt w danych. Opisywany wskaźnik mocno spadał już od roku i teoretycznie jeżeli jego wartość prognostyczna byłaby utrzymana, już powinniśmy widzieć głęboki spadek inwestycji. A nic takiego się nie dzieje. W czwartym kwartale zeszłego roku inwestycje w gospodarce dość mocno rosły. Dane za trzeci kwartał pokazywały, że inwestycje średnich i dużych firm były na sporym plusie w ujęciu rocznym.
Co się więc dzieje? Dlaczego banki raportują załamanie popytu na kredyt inwestycyjny, a mimo to inwestycje rosną?
Po pierwsze: być może inwestycje dopiero zaczną spadać. Nakłady na środki trwałe cechują się długim procesem decyzyjnym i reagują na zmiany koniunktury z opóźnieniem. Możliwe, że w obecnym cyklu to opóźnienie jest po prostu większe. Szczególnie, że firmy mogą redukować inwestycje nie tyle z powodu przewidywanej recesji, ale ze względu na chęć chomikowania pracowników.
Drugie wyjaśnienie wskazuje na malejący udział kredytu w finansowaniu rozwoju przedsiębiorstw. W ostatnich latach miały duże zyski, które mogły przeznaczać w rosnącej mierze na wydatki rozwojowe. Dotyczy to szczególnie przedsiębiorstw zagranicznych, które odpowiadają za ok. 40 proc. inwestycji średnich i dużych firm. Warto zauważyć, że roczny przyrost zadłużenia z tytułu kredytu inwestycyjnego to ok. 13-15 mld zł, a roczne inwestycje średnich i dużych firm w Polsce sięgają niemal 200 mld zł. Więc kredyt nie jest głównym źródłem finansowania i nie musi decydować o dynamice nakładów rozwojowych.
Trzecie wreszcie wyjaśnienie dotyczy samej konstrukcji ankiety i może stanowić też lekcję dotycząca interpretacji danych ankietowych. W badaniu respondenci odpowiadają, czy dany czynnik ma znaczący lub nieznaczny wpływ na wzrost lub spadek popytu na kredyt. Ostateczny wskaźnik jest sumą odsetka odpowiedzi pozytywnych i negatywnych (odpowiedzi banków z dużym udziałem w danym rynku ważą więcej). Jeżeli wszystkie banki raportują mały spadek popytu, wskaźnik znajdzie się na bardzo niskim poziomie, nawet jeżeli łączny spadek popytu jest niewielki. W czasach bardzo dużej niepewności i generalnie negatywnych nastrojów skłonność respondentów do udzielania negatywnych odpowiedzi może być duża, a wtedy wyniki ankiety mogą być mocno zaburzone. I tak jest ze wszystkimi wskaźnikami nastrojów.
Która odpowiedź jest słuszna? Każda zapewne zawiera ziarno prawdy, ale ich istotność uszeregowałbym rosnąco – pierwsze wyjaśnienie ma najmniejsze znaczenie, drugie pośrednie, a trzecie największe. Wątpię, czy jesteśmy u progu wielkiego załamania inwestycyjnego. Inwestycje na pewno osłabną, ale trudno mi uwierzyć, że będzie to załamanie na miarę tego, co działo się w kryzysie finansowym.
Podpis: Ignacy Morawski