Teoretycznie chętnych na pokrzyżacki zamek było wielu. Kiedy przyszło do składania ofert, zainteresowanie nagle znikło.
Dziś mija termin składania ofert w ogłoszonym pod koniec sierpnia przetargu na zakup XIII-wiecznego zabytku w Gniewie (woj. pomorskie). Cenę minimalną za zamkowy kompleks ustalono na 41 mln zł. Do piątku jednak nie wpłynęła ani jedna oferta kupna.
Szwedzka nadzieja
— Obawiam się, że z przetargu nic nie wyjdzie. Jeśli nie wpłynie żadna oferta, zakończymy procedurę przetargową. Następnie na posiedzeniu rady gminy, które odbędzie się 29 października, przedstawię sytuację i zdecydujemy o obniżeniu ceny lub o rozpisaniu nowego przetargu — mówi Bogdan Badziong, burmistrz miasta i gminy Gniew.
Włodarze miasta nie tracą jednak nadziei, bo wejście nowego właściciela z dużym kapitałem będzie zastrzykiem finansowym dla całej gminy.
— Kilka dni temu pojawił się człowiek reprezentujący firmę produkującą sprzęt medyczny, która należy do grupy z kapitałem szwedzkim. Był poważnie zainteresowany i pobrał niezbędne dokumenty — dodaje burmistrz.
Sęk w tym, że dokumenty przetargowe pobrało dużo więcej firm, ale żadna nie zdecydowała się złożyć oferty. Nawet dotychczasowy pewniak — jeden z czołowych mleczarskich producentów w kraju, spółka Polmlek.
Grupowe priorytety
Polmlek od miesięcy zapewniał o zamiarach zakupu zamku i stworzenia w nim centrum wypoczynkowo-konferencyjnego z 400-pokojowym hotelem. Plany w ostatniej chwili pokrzyżował bank, a właściwie pogłębiający się kryzys na światowych rynkach finansowych.
— Szacowaliśmy, że całość inwestycji (łącznie z zakupem) sięgnie blisko 120 mln zł. 60 proc. tej kwoty chcieliśmy pokryć z własnych pieniędzy. Resztę miał dać bank, z którym od roku byliśmy w tej kwestii wstępnie umówieni. Jednak w zeszłym tygodniu bank się wycofał, tłumacząc decyzję sytuacją finansową w Europie — mówi Andrzej Grabowski, współwłaściciel grupy Polmlek.
Decyzja banku nie dziwi analityków branży.
— Banki chcą zachować płynność i unikają udzielania dużych kredytów. Nie jest jednak wykluczone, że któryś mógłby pożyczyć pieniądze spółce, ale na bardzo wysokich marżach — uważa Marcin Materna z DM Millennium.
Podobnego zdania jest Marek Juraś, analityk DM BZ WBK.
— Płynność dziś jest priorytetem dla banków, które stały się bardziej wstrzemięźliwe w kwestiach finansowania kredytami — mówi Marek Juraś.
Współwłaściciel Polmleku dodaje, że przy dzisiejszej recesji w branży zakup zamku byłby zbyt dużym obciążeniem dla grupy. Zapewnia również, że w razie poprawy sytuacji Polmlek zamierza wystartować w kolejnym konkursie.