ZARZĄDZANIE ŚRODOWISKIEM UŁATWI WEJŚCIE NA RYNEK UE

Karolina Guzińska, Renata Zawadzka
opublikowano: 1998-11-23 00:00

ZARZĄDZANIE ŚRODOWISKIEM UŁATWI WEJŚCIE NA RYNEK UE

Wprowadzenie ISO 14001 może kosztować od kilkudziesięciu tys. do setek tys. złotych, wdrożenie i utrzymanie systemu wielokrotnie więcej

Obecnie trudno sobie wyobrazić, żeby zachodni kontrahent kupił produkt bez znaku jakości ISO 9000. Zdaniem specjalistów, niedługo nie można będzie eksportować także bez certyfikatu ISO 14000. Niektóre przedsiębiorstwa już wprowadzają kolejny system norm dotyczących warunków socjalnych, bezpieczeństwa i higieny pracy.

— Polskie Forum ISO 14000 powstało w celu zachęcenia przedsiębiorstw do wprowadzania systemów zarządzania środowiskiem. Firmy, które starają się o certyfikat, zmuszane są do tego wyłącznie wymaganiami rynku, na którym pojawia się coraz więcej wyrobów opatrzonych znakiem ISO 14001. Certyfikaty są ważne jedynie przez kilka lat, firmy mają więc obowiązek przeprowadzania co jakiś czas przeglądu środowiskowego, tzw. audytu, stwierdzającego, czy produkcja jest nadal prowadzona w sposób proekologiczny — mówi Andrzej Gerhardt prezes Polskiego Forum ISO 14000.

ISO 14000 jest dzieckiem systemu ISO 9000 i wciąż jeszcze w Polsce raczkuje. Certyfikaty tej serii uzyskało dopiero kilka firm. Trudno nawet przeprowadzić dokładną statystykę, bo polskie przedsiębiorstwa mogą uzyskać certyfikat nie tylko z rąk PCBC, ale także od uprawnionych instytucji zachodnich, co bywa czasem dla firm korzystniejsze.

— Chociaż w ramach UE znikają ograniczenia typu cła i kontyngenty, w handlu zagranicznym tworzą się nowe bariery. Polska ma niewiele porozumień o wzajemnym uznawaniu certyfikatów. Firmy zachodnie nie zawsze chcą uznawać polską jednostkę certyfikacyjną PCBC i żądają okazania znaku swoich certyfikatorów, np. Tźv Cert czy Norske Veritas. To dotyczy także normy ISO 14001. Również w tej sprawie są równi i równiejsi — twierdzi Andrzej Gerhardt.

Przedsiębiorstwa zainteresowane certyfikatem ISO 14001 powinny być przygotowane na wydanie kilkudziesięciu tysięcy złotych, jeśli należą do firm średniej wielkości. Duże zakłady zapłacą nawet setki tysięcy za wdrożenie u siebie tego programu. Według Andrzeja Gerhardta, w Polsce ciągle brakuje mechanizmów zachęcających firmy do stosowania systemów zarządzania środowiskiem. Dobrym rozwiązaniem byłoby, jego zdaniem, udzielanie przez banki zainteresowanym firmom kredytów o niższej stopie procentowej.

— Takie mechanizmy powstaną, kiedy zacznie u nas obowiązywać dyrektywa UE z 1993, tzw. EMAS. Jest to system środowiskowego zarządzania i audytu. Różni się od normy ISO tym, że dodatkowo firma składa co pewien czas oświadczenie, że jest przyjazna dla środowiska. Jednostkę rejestrującą firmy wdrażające taki system wyznacza rząd. Druga jednostka zrzesza wiarygodne firmy mające uprawnienia do wydawania certyfikatów. Ten system obowiązuje już w Czechach — dodaje prezes.

Pogoń za dyplomem

Zdaniem Jerzego Kołłajtisa, dyrektora firmy ERM Polska przeprowadzającej audyty środowiskowe, wiele przedsiębiorstw traktuje sformalizowane programy typu ISO jako cel sam w sobie, a nie jako środek do stworzenia systemu usprawnień.

— Duże i nieruchawe przedsiębiorstwa, które decydują się na ISO tylko po to, aby pokazywać certyfikat na rynku, mogą się prześlizgnąć przez procedury weryfikacyjne bez budowy efektywnego systemu. Chociaż mogłyby zrobić więcej, z góry zakładają tylko taki skok naprawczy, który będzie dla nich jak najmniej kłopotliwy — uważa Jerzy Kołłajtis.

Także Andrzej Gerhardt dostrzega niebezpieczeństwo „pogoni za papierkiem”.

— Kilka państw wprowadziło u siebie ekologiczne znakowanie towarów, takie jak grźnerpunkt w Niemczech, ale certyfikat ISO 14001 jest najbardziej wiarygodny. Nie wolno jednak przesadzać z dyplomami. Przedsiębiorcy powinni mieć przed oczami prawdziwy cel ISO: synergię działań gospodarczych z rozwojem i ochroną środowiska naturalnego — twierdzi Andrzej Gerhardt.

Jego zdaniem, coraz bardziej popularne jest integrowanie systemów zarządzania jakością i środowiskiem, co dokumentuje jeden tylko dyplom.

— Taki certyfikat posiada już ABB ELTA-ELPAR z Łodzi. Dobre zarządzanie jakością jest wstępem do zarządzania środowiskiem. Zajmują się tym te same służby. Zintegrowany system kosztuje, ale się opłaca. Firma oszczędza dzięki temu materiały, energię, ludzką pracę, a przyjazny dla środowiska efekt osiąga się przez mniejszą ilość odpadów i przedłużanie życia produktów — przyznaje Andrzej Gerhardt.

Pionierzy z Zachodu

Dbałość o czystą produkcję zaszczepiły na polskim gruncie korporacje międzynarodowe, które starały się udowodnić, że lokują inwestycje przyjazne dla środowiska.

— Duży międzynarodowy kapitał zdaje sobie sprawę, że jeśli nie zrobi przeglądu środowiska, to razem z terenem, który zanieczyścił poprzedni użytkownik, kupi problem. Inwestorzy wiedzą również, że wartość przedsiębiorstwa może zostać drastycznie obniżona, jeśli uwzględni się niezbędne nakłady na ochronę środowiska. Znakiem czasu jest fakt, że nawet banki zrozumiały, że inwestując ponoszą ryzyko typu ekologicznego — podkreśla Jerzy Kołłajtis.

Jeszcze kilka lat temu pojawiały się zarzuty ekodumpingu wobec firm nie stosujących systemów zarządzania środowiskiem. Obecnie nie ma już w Polsce poważnych przedsiębiorstw, które by nie dbały o produkcję zgodną z zasadami ekologii. Zdaniem Jerzego Kołłajtisa, ich motywacja jest dwojaka. Firmy stworzone przez kapitał międzynarodowy mają własną politykę ochrony środowiska, o reżimach niekiedy ostrzejszych niż wynikające z przepisów unijnych. Można więc powiedzieć, że w wielu wypadkach ich działaniami kieruje poczucie misji. Jednak najbardziej popularną motywacją są wciąż kwestie rynkowe.

— Mamy wielu klientów, którzy przeprowadzają audyt nie dlatego, że starają się o certyfikat. Polskie przedsiębiorstwa, które chcą wejść na giełdę, zdają sobie sprawę, że prospekt emisyjny byłby niepełny, gdyby nie zawierał elementów ochrony środowiska. Wbrew powszechnej opinii, także wśród przemysłowców zdarzają się zapaleńcy ekolodzy. Tacy decydują się na przeprowadzenie audytu, bo po prostu chcą usprawnić produkcję. Audyt może podsunąć tanie i proste rozwiązania. Czasami już proste zmiany w cyklach produkcyjnych powodują, że zakład staje się bardzie przyjazny środowisku — uważa Jerzy Kołłajtis.

Zapobiegać u źródła

Filozofia ochrony środowiska zmieniała się na przestrzeni lat. Jeszcze niedawno podejmowano interwencję dopiero po zakończeniu procesu wytwarzania (tzw. działania na końcu rury).

Stosowane obecnie zarządzanie środowiskowe jest podejściem, polegającym na redukcji ilości zanieczyszczeń i odpadów już u źródła ich powstawania. Obecnie to same przedsiębiorstwa muszą udowodnić, że ich produkcja jest przyjazna dla środowiska. Rodzimi producenci uświadomili sobie, że ich wyroby mogą zostać odrzucone przez importera, jeśli nie wyprodukowano ich w zgodzie z zasadami ochrony środowiska.

SZPITALE TEŻ DBAJĄ: Wspólnie z Polsko-Niemiecką Izbą Przemysłowo- -Handlową realizujemy projekt, który zaprezentowany zostanie na targach Expo 2000 w Hanowerze. Wprowadzamy zintegrowany system zarządzania jakością i środowiskiem w dwóch polskich szpitalach: św. Zofii w Warszawie i Bonifratrów w Krakowie. Tego typu działania są istotne zwłaszcza w świetle reformy służby zdrowia i ubezpieczeń społecznych — mówi Andrzej Gerhardt, prezes Polskiego Forum ISO 14000. fot. Borys Skrzyński

MILIONOWE KOSZTY: Przedsiębiorstwa, które teraz zaniedbają sprawę ochrony środowiska, po integracji Polski z Unią Europejską staną przed murem nie do przebycia. Każdy rok zaniedbań będzie przeliczany na miliony USD. Firmy, które dbają o proekologiczną produkcję, prawie nie odczują wejścia do Unii — zapowiada Jerzy Kołłajtis, dyrektor ERM Polska. fot. Grzegorz Kawecki