Złoty biznes wzięty z powietrza

WYWIAD POWSTAŁ W RAMACH PATRONATU KONKURSU HUAWEI STARTUP CHALLENGE
opublikowano: 2022-02-18 16:19
zaktualizowano: 2022-02-18 16:32

To, że coś działa, firmie DAC (Dynamic Air Cooling), której prezesem jest Pavel Panasjuk, nie wystarcza. Start-up zamierza zrewolucjonizować chłodnictwo, wykorzystując autorską technologię opartą wyłącznie na tym, czego nigdzie nie brakuje – na powietrzu.

Pavel Panasjuk, prezes i współzałożyciel DAC (Dynamic Air Cooling)
Pavel Panasjuk, prezes i współzałożyciel DAC (Dynamic Air Cooling)

„Puls Biznesu”: Wyobraźmy sobie, że przez jeden dzień wszystkie systemy chłodnicze na świecie przestają działać. Co by to oznaczało w dzisiejszych warunkach?

Pavel Panasjuk, prezes i współzałożyciel DAC (Dynamic Air Cooling): Trudno wyliczyć wszystkie skutki. Proszę wyobrazić sobie życie bez lodówek. Połowa produktów spożywczych zniknie ze sklepów, ponieważ nie można ich przechowywać ani transportować. Apteki wyrzucą większość leków, ponieważ nie będą przechowywane w odpowiednim środowisku. Szczepionki, w tym przeciwko COVID-19, również nie mogą być dystrybuowane – muszą być przechowywane w specjalnych chłodzonych pojemnikach.

Wrócilibyśmy do czasów sprzed internetu, ponieważ cała ta infrastruktura – komputery, serwery – wymagają chłodzenia. Nastąpiłyby też problemy w transporcie, zwłaszcza w lotnictwie, z powodu problemów z komunikacją. W skrócie: musielibyśmy zapomnieć o wszystkim, co wymaga przekazywania danych. W dodatku w wielu częściach świata trudno sobie wyobrazić codzienne życie bez klimatyzacji. W Dubaju uderzyła mnie nie liczba wieżowców czy luksusowych aut na ulicach, tylko klimatyzowany przystanek autobusowy – bez niego trudno tam czekać na autobus. Życie w tej części świata rozgrywa się w klimatyzowanych pomieszczeniach – domu, środkach transportu, sklepach, biurowcach. Z samego rana, gdy na ulicach brakuje jeszcze aut, słychać w całym mieście hałas wentylatorów.

Wy zwracacie uwagę, że problem może stanowić również wykorzystywanie chłodzenia na obecnym poziomie efektywności. Dlaczego?

Dla przeciętnego użytkownika to, że może schłodzić siebie albo produkty, jest w zupełności wystarczające – nie czuje potrzeby nowych rozwiązań. Jednak jeśli nie zmienimy obecnej technologii opartej na freonach, to w ciągu 30 lat szeroko rozumiane chłodnictwo, w tym klimatyzacja, będzie odpowiadać za 27 proc. światowej emisji CO2 – jest to zapisane w protokole montrealskim. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze, wykorzystywane obecnie freony są super cieplarnianymi gazami, zatrzymują w atmosferze nawet 4 tys. więcej ciepła niż CO2. Po drugie, obecna technologia wymaga dużego zużycia energii, a ta wciąż pochodzi w dużej mierze ze spalania paliw kopalnych. Jako Dynamic Air Cooling nie mamy wpływu na wybór przez państwa źródeł energii, ale możemy obniżyć zapotrzebowanie na nią w chłodnictwie. Już teraz dzięki naszej technologii jesteśmy w stanie obniżyć zużycie energii w chłodzeniu o 30 proc., a plany mamy jeszcze bardziej ambitne. Jeśli dodamy do tego pozbycie się wykorzystywanych obecnie freonów, to możemy zmniejszyć emisję CO2 z klimatyzacji i chłodnictwa nawet o 50-100 proc.

Wskazujecie, że wykorzystywana po dziś technologia została opracowana na początku XX w. i zasadniczo się nie zmieniła. Nie było takiej potrzeby, czy co stało na przeszkodzie?

Przez cały XX w. skupiliśmy się jako ludzkość na problemach związanych z ogrzewaniem i w tym obszarze zaszły wyraźne postępy. W przypadku chłodzenia nie wprowadzono znaczących zmian w technologii parokompresji, zmieniały się tylko wykorzystywane płyny chłodzące. Zaczęto od takich gazów jak propan czy amoniak, ale pierwszy prowadził do pożarów i wybuchów, a drugi jest niebezpieczny dla zdrowia. Zamieniono je więc na bezpieczne w tym zakresie i bardziej efektywne freony oparte na chloru. Dopiero z czasem zdano sobie jednak sprawę, że stały się kluczowym czynnikiem powstania dziury ozonowej. Pod koniec lat 70. Wprowadzono więc tzw. freony HFC, które rozwiązały ten problem. Ponownie jednak nikt nie zdawał sobie sprawy z ich innych skutków – okazało się, że są super cieplarnianym gazem. Poszukuje się więc kolejnych zamienników, niemniej znów nie będziemy mogli przewidzieć skutków ich stosowania. My proponujemy zupełnie inne podejście do problemu – nie używamy żadnych chemicznych chłodziw, tylko powietrza.

Jak w takim razie wam udało się opracować nową technologię i w czym tkwi jej przewaga?

Przez przypadek – jak to często bywa w wielu innych przełomowych produktach. Sprawdzaliśmy, jak zachowują się gazy przy naddźwiękowych prędkościach. Okazało się, że występują w pewnych warunkach bardzo szybkie zmiany ich temperatury. Zaczęliśmy badać, dlaczego, a następnie szukać zastosowania tego odkrycia. Pomyśleliśmy o chłodnictwie.

Stosowana obecnie technologia parokompresyjna polega na sprężaniu i rozprężaniu gazów – odpowiednio wówczas dochodzi do ogrzewania i chłodzenia. My wykorzystujemy coś zupełnie innego – rekuperujemy energię cieplną zawartą w powietrzu, które jest mieszanką gazów. Pobieramy ciepło z powietrza, jednocześnie je ochładzając, nie musimy do tego stosować żadnych dodatkowych materiałów, np. freonów. Korzystamy wyłącznie z zasad fizyki, nie substancji chemicznych. Dlatego nasza technologia jest bezpieczna i nie będzie wymagała zmian w przyszłości. Ważny jest w niej także aspekt ekonomiczny, a nawet także geopolityczny. Freony są drogie – w ciągu ostatnich lat ich cena urosła prawie 10-krotnie – a większość materiałów do ich produkcji pochodzi z Chin. Nasza technologia ma więc znaczącą przewagę konkurencyjną.

Wasza technologia ma być więc bardziej efektywna i tańsza w eksploatacji. Czy coś stoi na przeszkodzie, by rozpowszechniła się na całym świecie?

Po stronie fizycznej nie ma żadnych przeszkód – chłodzimy wszędzie tam, gdzie jest powietrze. Głównym ograniczeniem jest odpowiednie opatentowanie technologii na wszelkich rynkach, by ją zabezpieczyć. Mamy już kilka patentów, w tym w Polsce, a kolejne przed nami. Przed nami do rozwiązania też kwestie produkcji i dystrybucji urządzeń. Planujemy wprowadzić je na rynek pod koniec 2023 r.

W jakich segmentach rynku szukacie potencjalnych klientów? Zaczniecie od mniejszych urządzeń, ale nie zamierzacie na nich poprzestać.

Trudno sobie wyobrazić, by ktoś chciał chłodzić mieszkanie do temperatury -30 stopni Celsjusza, więc przede wszystkim myślimy o przemysłowych zastosowaniach. I mamy wiele możliwości zastosowania technologii – chłodzenie jest niezbędne niemal w każdej dziedzinie gospodarki. Z naszych obliczeń i symulacji komputerowych wynika, że będziemy w stanie obniżyć temperaturę o 170 stopni Celsjusza, dlatego myślimy docelowo m.in. o takich obszarach jak farmacja i produkcja mrożonej żywności. Na razie jednak rozmawiamy przede wszystkim o zastosowaniu technologii w chłodniczych kontenerach transportowych o objętości do 100 metrów sześciennych.

O KONKURSIE

Współorganizatorami drugiej edycji konkursu Huawei Startup Challenge są Huawei Polska oraz Startup Academy. Inicjatywa jest kierowana do polskich startupów pozytywnego wpływu, które pomagają rozwiązywać globalne problemy ekologiczne. Udział w konkursie stanowi szansę na zaistnienie z innowacyjną technologią na jednej z największych startupowych scen w Europie Środkowej i Wschodniej oraz pozyskanie wartościowej wiedzy rynkowej dzięki wsparciu ludzi nauki, biznesu i sektora publicznego, tworzących jego kapitułę. Ponadto zdobywca pierwszego miejsca otrzyma 100 tys. zł, drugiego 60 tys. zł, a trzeciego 40 tys. zł. Przewidziana jest też nagroda Krajowej Izby Klastrów Energii w postaci 10 tys. zł i wsparcia mentoringowego.

Więcej o konkursie na: https://huaweistartupchallenge.pl/

Prace rozpoczęliście w 2015 r., więc macie już za sobą zapewne sporo wzlotów i upadków. Która porażka i który sukces okazały się najcenniejsze dla rozwoju firmy?

Cenną porażką był długotrwały brak efektu, gdy próbowaliśmy dostosować technologię do wykorzystywanych sprężarek. Chcieliśmy zastosować w naszym produkcie maksymalną liczbę elementów dostępnych na rynku od ręki. W ubiegłym roku zrozumieliśmy, że to ślepa uliczka i zaczęliśmy tworzyć zupełnie nowe rozwiązanie. Efekty przyszły bardzo szybko – już w po dwóch miesiącach mogliśmy obniżyć temperaturę w ciągu 30 sekund o 90 stopni. Zakończyliśmy te prace pod koniec 2021 r. i już w tym miesiącu zaprezentujemy ich efekty, ponieważ nic tak nie przekonuje niezdecydowanych, jak demonstracja.

A z biznesowych sukcesów to wskazałbym m.in. uzyskanie pod koniec 2021 r. unijne wsparcie w programie EIC Accelerator, ponieważ to oznacza uznanie naszej technologii na poziomie europejskim. Satysfakcja jest tym większa, że dotychczas niewiele firm z naszej części Europy odniosło w tym programie sukces. Kluczowe jest też wsparcie finansowane uzyskane w ramach niego – na projekt rozwoju technologii wart 3,25 mln EUR przyznano nam 70 proc. dofinansowania.

Macie za sobą także mnóstwo wygranych konkursów, a teraz znaleźliście się w finale Huawei Startup Challenge. Co to dla was oznacza?

Już samo znalezienie się w finalne konkursu stanowi pozytywną ocenę naszej technologii i dowodzi, że mamy perspektywy odniesienia sukcesu komercyjnego. Poszukujemy partnerów, którzy pomogą nam zaprezentować szerzej technologię i wprowadzić ją na rynek, a wsparcie takich firm jak Huawei czy innych, które zwrócą uwagę na nasz projekt przy tej okazji, jest kluczowe. Taka współpracy z pewnością byłaby owocna dla obu stron.

Z jakimi reakcjami ze strony ludzi biznesu się spotykacie i co one wnoszą dla rozwoju Dynamic Air Cooling?

Gdy zaczynaliśmy prace nad projektem w 2015 r., chłodzenie nie było gorącym tematem. Teraz jednak zainteresowanie naszą technologią jest duże. Wyraził je już m.in. koncern LG, mamy też kilku partnerów w Europie i USA zainteresowanych potencjalnym wdrożeniem naszego produktu. A potrzeba jest duża – wspominany już protokół montrealski określa, że do 2035 r. należy obniżyć zużycie freonów do 15 proc. z obecnego poziomu. Proszę więc sobie wyobrazić, jak dużym wyzwaniem biznesowym jest to, by w 85 na 100 przypadków całkowicie zmienić technologię chłodzenia – w lodówkach, urządzeniach przemysłowych itd.

Co z dalszym finansowaniem projektu?

Aktualnie mamy w firmie jednego inwestora, to fundusz Tech Invest, od którego otrzymaliśmy 1 mln zł w ramach programu Bridge Alfa. Wspomniany już grant EIC ma pozwolić nam na doprowadzenie technologii do pełnej gotowości komercyjnej – zabezpieczenie patentowej ochrony technologii, jej certyfikację oraz stworzenie kanałów produkcji i dystrybucji. By sfinansować wkład własny, rozmawiamy już z inwestorami o 1 mln EUR. Jest kilka wstępnie zainteresowanych funduszy z USA i Szwajcarii. Projekt jest przewidziany na dwa lata, jednak już pod koniec tego roku chcemy testować urządzenie u pierwszych klientów. Fabryk istnieje już dość, więc myśląc o ograniczeniu śladu węglowego, szukamy partnerów do wspólnej produkcji urządzeń DAC, a sami skupimy się na rozwoju technologii.

W takim razie co kluczowego chcecie osiągnąć jeszcze w tym roku?

W pierwszej kolejności przed nami kilka zadań technologicznych, w tym dalszy wzrost wydajności urządzenia. Chcemy też zapewnić sobie ochronę patentową na kluczowych rynkach. Zależy nam też na pozyskaniu pierwszych klientów oraz partnerów do produkcji i dystrybucji urządzeń.