Beneficjenci zbrojeń: budowlanka i huty

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2025-03-05 20:00

Rząd tworzy fundusz obronny wart 30 mld zł. Pełne ręce roboty będą mieli budowlańcy, o ile inwestycji nie przekreślą skomplikowane procedury. Na zbrojeniowe zamówienia liczą też hutnicy, zwłaszcza na stal konstrukcyjną. Na produkcji sprzętu i amunicji zarobią nieliczne wyspecjalizowane zakłady.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • do czego w polskiej obronności będzie potrzebna stal
  • co utrudnia realizację kontraktów zbrojeniowych, w tym dotyczących zamówień NATO
  • jakie kraje chętnie zatrudniłyby polskie firmy budowlane do rozbudowy potencjału obronnego
  • ile stali zużywa polska zbrojeniówka i jaki wzrost zapotrzebowania przewidują hutnicy
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Beneficjentami zwiększonych zamówień obronnych mogą być firmy z branży budowanej i stalowej. Hutnicy duże nadzieje wiążą z dostawami na budowy obiektów obronnych, prognozując jedynie niewielki wzrost dostaw do produkcji krajowego uzbrojenia. Przedstawiciele branży budowlanej twierdzą zaś, że zapotrzebowanie na roboty i pracowników w Polsce oraz innych państwach Europy już bywa większe od potencjału wykonawców. Będzie rosło, ale płynną realizację robót mogą hamować żmudne procedury i źle przygotowane zamówienia.

- Wartość kontraktów zbrojeniowych w portfelach poszczególnych wykonawców budowlanych, mających uprawnienia do realizacji tego typu umów, wynosi od 0,5 do 1 mld zł. Spodziewamy się zwiększenia tych kwot – mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Informuje, że obecnie wykonawcy przygotowują się do realizacji wielu inwestycji związanych z programem Tarcza Wschód, mającym trwać do 2028 r., obejmującym m.in. budowę fortyfikacji, przeszkód terenowych oraz infrastruktury transportowej mogącej służyć wojsku i ludności cywilnej.

- Spodziewamy też także zwiększenia liczby kontraktów związanych z zabezpieczeniem ludności cywilnej, takich jak schrony. Sporo inwestycji np. w budowę parkingów podziemnych, mogących pełnić rolę schronów, przygotowują także samorządy. Uczelnie z kolei są zainteresowane przebudową piwnic na schrony – twierdzi Jan Styliński.

Branżowe oczekiwania szybko mogą się spełnić. Resort funduszy poinformował właśnie, że w ramach KPO powstanie Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności dysponujący 30 mld zł. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej, zapowiada przekierowanie części pieniędzy z Zielonej Transformacji Miast. Na nowym funduszu skorzystają samorządy, które otrzymają wsparcie dla inwestycji podwójnego zastosowania. Pieniądze mają też być przeznaczone na badania obronne i dla polskich fabryk zbrojeniowych.

Zamówienia z Polski i zagranicy

Dużym wyzwaniem dla branży budowlanej będzie także rozbudowa zakładów produkujących broń, magazynów do jej przechowywania i baz wojskowych w Polsce i za granicą. Udział w realizacji tego typu kontraktów w kraju i państwach ościennych rozważa np. Budimex.

Jan Styliński podkreśla, że często zakres rzeczowy tego typu inwestycji jest bardzo duży, terminy realizacji napięte, a potencjał wykonawczy ograniczony, więc mogą się ich podjąć tylko największe europejskie grupy budowlane.

- Obecnie trwają zaawansowane przygotowania do budowy bazy wojskowej na Litwie, której wykonanie może w sumie kosztować nawet 1,2 mld EUR. Litwini potrzebują jednak partnerów zagranicznych, bo sami mogą mieć problem z zapewnieniem potencjału wykonawczego – uważa Jan Styliński.

Nie spodziewa się jednak długiej kolejki chętnych z Polski. Do budowy bazy potrzeba rzeszy pracowników, a w realizacji kontraktów dla sektora obronnego mogą brać udział tylko obywatele państw NATO, których dostępność jest ograniczona. Co więcej – jak podkreśla szef branżowej organizacji - na budowie obiektów obronnych każdy pracownik musi być zgłoszony „z imienia i nazwiska”, a takie procedury utrudniają szybką realizację kontraktu.

Problem z potencjałem wykonawczym do realizacji budowlanych kontraktów zbrojeniowych ma także Szwecja. Skandynawowie poprosili nawet PZPB o wsparcie w znalezieniu polskich firm, które chciałyby się tym zająć. Według Jana Stylińskiego wykonawcy z Polski są skłonni podjąć się wykonania w Szwecji niektórych zamówień cywilnych, ale do obronnych nie ma chętnych.

Niewielki wzrost zapotrzebowania

Szef PZPB zwraca uwagę, że rozwój rynku kontraktów budowlanych dla zbrojeniówki wymaga dopracowania wielu procedur związanych z realizacją umów.

- Zdarza się, się projekty wykonawcze są źle przygotowane, specyfikacje przetargowe nie określają precyzyjnie zakresu wykonania inwestycji i brakuje zapisów waloryzacyjnych. Skutkiem są spory między zamawiającymi a wykonawcami – mówi Jan Styliński.

Apeluje, by - zanim ruszy lawina kontraktów obronnych - dobrze przygotować inwestycje i uzgodnić bardziej partnerski podział ryzyka związanego np. z kosztami materiałów.

Ich dostawcy też nastawiają się na wysyp kontraktów budowlanych dla zbrojeniówki. Mirosław Motyka, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), liczy na rozwiązania systemowe, np. wprowadzenie obowiązku budowy schronów w nowych budynkach, co zapewniłoby branży długoterminowy popyt. Producenci spodziewają się też większych zamówień stali do budowy infrastruktury transportowej, magazynów i baz wojskowych.

Zdaniem szefa HIPH wzrośnie też popyt na stal do produkcji uzbrojenia - ale w Polsce tylko nieznacznie.

- Zwiększone wydatki na obronność w Europie powinny przełożyć się na wzrost zapotrzebowania na stal do produkcji sprzętu wojskowego. Należy jednak pamiętać, że producenci z sektora zbrojeniowego często preferują zamówienia od krajowych dostawców. W tym kontekście polski przemysł obronny, choć rosnący, jest znacznie mniej istotny niż niemiecki czy francuski - twierdzi Mirosław Motyka.

Szacuje bieżące zapotrzebowanie na stal do produkcji uzbrojenia w Polsce na około 8-10 tys. ton rocznie, a możliwy wzrost na 1-3 tys. ton. To tyle co nic na tle całej krajowej produkcji, która w ubiegłym roku wyniosła prawie 7,2 mln ton. Szef HIPH zaznacza jednak, że używana w zbrojeniówce stal stopowa ma wyższą wartość dodaną, bo musi spełniać bardziej wyśrubowane wymagania techniczne niż stal stosowana w innych sektorach gospodarki. Rozwój tego rynku jest więc istotny dla wyspecjalizowanych producentów.

Należy do nich np. Huta Stali Jakościowych (HSJ) z grupy Cognor.

- Obecnie dostarczamy wyroby do produkcji transporterów opancerzonych Rosomak oraz amunicji. Wykorzystujemy jednak nie więcej niż 20 proc. naszego potencjału, więc jesteśmy gotowi na wzrost – mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru.

Liczy, że zamówienia wkrótce napłyną.

Wojciech Maj, członek zarządu i dyrektor ds. handlu i rozwoju w HSJ, informuje, że wyroby spółki przeszły badania jakościowe w Hucie Stalowa Wola (która - wbrew nazwie - nie jest hutą, lecz producentem sprzętu wojskowego). Liczy na zamówienia na blachy do armatohaubic Krab.

Przedstawiciel HSJ spodziewa się też zwiększenia zamówień o 3-5 tys. ton stali rocznie pod warunkiem rozbudowania polskich mocy w zakresie produkcji amunicji wielkokalibrowej 155 mm. Trwa już rozbudowa należącego do grupy Mesko zakładu w Kraśniku - celem jest zwiększenie produkcji korpusów amunicji artyleryjskiej. W branży zbrojeniowej od lat trwają także dyskusje o budowie nowej fabryki amunicji, ale dotychczas nic z nich nie wynika. Przemysław Sztuczkowski zapewnia, że jeśli zakład powstanie, HSJ ma wystarczające moce, by zabezpieczyć dostawy.

Na kontrakty od producentów broni liczy nie tylko HSJ. Z informacji PB wynika, że politycy zachęcają spółki zbrojeniowe do lokowania zamówień w Hucie Częstochowa, której działalność reaktywuje obecnie Węglokoks. Z kolej huta ArcelorMittal Warszawa inwestuje w produkcję prętów o średnicy 105 mm, stosowanych m.in. w zbrojeniówce.