Pieniądze leżą na ulicy. W Rosji

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-02-24 00:00

Moskiewska giełda jest wśród liderów wzrostu w tym roku. To się może jednak szybko zmienić, jeśli nasz sąsiad nie wprowadzi reform

Kryzys w strefie euro mocno uderzył w akcje notowane w Moskwie. To nie może dziwić, bo inwestorzy obawiali się nagłego załamania gospodarczego na świecie. W pierwszej kolejności podcięłoby ono zapotrzebowanie na surowce, a z ich eksportu żyje nasz wschodni sąsiad. Teraz, kiedy alarm został odwołany, akcje znad Wołgi ponownie znajdują się wśród najlepiej spisujących się rynków. Dla wielkich graczy instytucjonalnych kupno akcji rosyjskich jest najprostszym sposobem, by zwiększyć efektywność ich portfeli. Gdy jednak zwyżki na giełdach wyhamują, przypomną sobie, że przemysł wydobywczy wymaga wielu nowych nakładów. A wtedy może się okazać, że król jest nagi. Rosyjskie władze chętniej sypną groszem protestującej ulicy, niż zgodzą się na kosztowne ulgi dla firm surowcowych.

Giełda jest tania...

Od początku roku indeks RTS wzrósł w ujęciu dolarowym o 18 proc., czyli nieco więcej niż dolarowa wersja krajowego WIG20. Mimo to wyceny rosyjskich spółek wciąż są bardzo niskie. Za jednego rubla oczekiwanych w tym roku zysków spółek inwestorzy płacą obecnie zaledwie 6 rubli. Na tle innych rynków wschodzących to duża okazja, bo wskaźnik cena/zysk sięga tam przeciętnie 12.

— Spółki rosyjskie notowane są z 50-procentowym dyskontem wobec spółek z innych rynków wschodzących. To oznacza dobry moment, by zainwestować w nie z perspektywą dwu- lub trzyletnią — ocenia Ed Conroy, zarządzający portfelem akcji w banku HSBC.

...ale obawy nie ustąpiły

Skąd biorą się tak niskie wyceny? Przyczyn jest kilka. Narażenie rosyjskiej gospodarki i budżetu na wahania światowej koniunktury i uzależnienie od wydobycia kopalin to tylko niektóre. Inwestorów zniechęcają także narastające niepokoje społeczne i korupcja. Postępuje starzenie się społeczeństwa, a inwestorom sen z powiek spędza niedoinwestowanie przemysłu wydobywczego.

— Rosja cierpi z braku reform i słabej jakości zarządzania. To w oczach inwestorów znacznie zmniejsza potencjał tego rynku — mówi Nicholas Smithie, analityk banku UBS, który mimo to podniósł w pierwszej połowie lutego zalecenie dla rosyjskich akcji do „przeważaj”.

Ropa szybciej nie popłynie

Wydobycia ropy, które od początku zeszłej dekady wzrosło o 57 proc., nie da się już znacząco zwiększyć. Przykładowo — w rejonie Chanty-Mansyjska na Zachodniej Syberii spadło w 2010 r. o prawie 2 proc. To właśnie stamtąd pochodzi połowa wydobywanego w Rosji surowca. W następnych latach może wcale nie być lepiej, bo większość rosyjskich złóż zostało wprowadzonych do eksploatacji w latach 60. ubiegłego stulecia.

Teraz wymagają znacznych inwestycji, a koszty ich użytkowania są wysokie. Efekt to niechęć inwestorów do kupowania akcji spółek wydobywczych. Od początku roku rekomendację dla papierów największego rosyjskiego producenta ropy, Rosneftu, obniżyły tak znane banki inwestycyjne, jak Goldman Sachs, Citigroup czy Deutsche Bank. Przyczyna zawsze ta sama: konieczność zainwestowania w pola naftowe i rafinerie, przy jednoczesnym braku perspektyw znacznego zwiększenia produkcji.

Potrzebne ulgi

Jamie Webster, specjalista waszyngtońskiej firmy konsultingowej PFC Energy, przewiduje, że już za osiem lat to nie Rosja, ale USA będą największym producentem surowców energetycznych. „Będziemy inwestować i zwiększać wydobycie, jeśli obniżycie nam podatki” — tłumaczą spółki wydobywcze. Leonid Fedun, rosyjski miliarder i wiceprezes koncernu Łukoil, twierdzi, że bez dotychczasowych ulg produkcja ropy spadałaby już teraz. Dalsze obniżki podkopią jednak dochody rządu, których połowa pochodzi od spółek wydobywczych. Uniemożliwi to zwiększenie wydatków, czego żądają protestujący na ulicach Rosjanie. I koło się zamyka.

Rosja się starzeje

Rosja należy do krajów, gdzie najszybciej postępuje starzenie społeczeństwa. To zła wiadomość dla miejscowych przedsiębiorstw. W długim okresie może zacząć się kurczyć rynek wewnętrzny. Emeryci nie konsumują tyle, ile osoby w średnim wieku, a kredyty najchętniej biorą ludzie młodzi. Jeszcze 20 lat temu na jednego emeryta przypadało sześciu pracujących. Dziś tylko pięciu, ale w połowie bieżącego stulecia jednego seniora utrzymać będzie musiało dwóch pracujących. Dla porównania, w USA obecnie na jednego emeryta przypada 4,4 pracownika, a za 40 lat ta relacja spadnie, ale nie bardziej niż do 2,7. OECD w raporcie z przełomu roku stwierdził, że w przypadku Rosji problem jest nieco inny niż w przypadku pozostałych krajów. W głównej mierze bierze się nie z rosnącej liczby emerytów, ale z braku młodych ludzi. Dzieci jest jak na lekarstwo, a poza granicami kraju pracuje lub kształci się 100 tys. pracowników naukowych. To efekt drenażu mózgów, który rozpoczął się po upadku Związku Radzieckiego, gdy kraj nękał permanentny kryzys.

— Przemysł jest pogrążony w zapaści. Trzeba znaleźć na to rozwiązanie i zaufać młodym ludziom. Pracowników w średnim wieku praktycznie nie ma — mówił w grudniu Władimir Popowkin, szef agencji lotów kosmicznych.

Jak zainwestować w akcje rosyjskie?

Kuszą cię niskie wyceny akcji rosyjskich? Chcesz dołączyć do hossy? W papiery z tego rynku inwestują Arka Prestiż Akcji Rosyjskich, Quercus Rosja, Investor Rosja oraz ING Rosja. Wszystkie największą część aktywów inwestują w akcje spółek z rynku naszego wschodniego sąsiada, a od początku roku najlepiej zarobić dał ten zarządzany przez Quercusa (+10,5 proc.). Jeszcze większy wybór będzie miał inwestor, który pod uwagę weźmie fundusze zagraniczne. Dla polskich klientów dostępne są fundusze zarządzane przez JP Morgana, HSBC, BNP Paribas, Raiffeisena oraz WIOF. Tutaj wyróżnia się fundusz JP Morgana, który w dolarach dał zarobić 21,3 proc. Niezależnie, czy zdecydujemy się na jednostki oferowane przez polskich czy przez zagranicznych zarządzających, trzeba pamiętać o związanym z inwestycją ryzyku kursowym.