Linux: spółki się go wstydzą
Darmowa platforma przysparza przedsiębiorstwom korzyści finansowych
NIEUFNOŚĆ SMALL BUSINESSU: Właściciele małych przedsiębiorstw nie zatrudniają administratorów sieci komputerowych, a sami nie znają się na licencjach. Boją się, że jeśli zainstalują Linuxa na zbyt wielu komputerach, to pewnego dnia zapuka do nich policja i oskarży ich o piractwo — mówi Marcin Koprowski, współwłaściciel Firmy TAO Systems Polska. fot. BS
System operacyjny Linux rozpowszechnia się w Polsce wolniej niż na Zachodzie. Jego potencjalni krajowi użytkownicy albo nie ufają darmowym produktom, albo nie znają zasad jego dystrybucji. Niektóre firmy starają się jednak z wdrażania tej darmowej platformy uczynić istotne źródło swojego dochodu.
W pierwszym półroczu tego roku ośmiu oficjalnych przedstawicieli producentów, którzy zajmują się Linuxem od strony komercyjnej, sprzedało w Polsce łącznie niespełna 900 tego typu pakietów. Część z nich przyznaje, że liczyli na większe zainteresowanie. Cieszy ich jednak struktura klientów, wśród których przeważają odbiorcy instytucjonalni, zarówno z biznesu jak i administracji państwowej.
— Z Linuxa można się już utrzymać. Bardzo dużo zarabia się na wdrożeniach, a żaden klient instytucjonalny nie kupi samego pudełka z płytami i instrukcją. Godzina pracy instalatora może zaś kosztować tyle, co sama dystrybucja komercyjnej wersji Linuxa — twierdzi Marcin Koprowski, współwłaściciel przedsiębiorstwa TAO Systems Polska.
Sprzedawcy komercyjnej dystrybucji Linuxa uważają, że tym co skłania firmy do korzystania z tej platformy jest jej niezawodność i odporność na ewentualnych włamywaczy. Potwierdzają to dotychczasowi użytkownicy.
— Zdecydowaliśmy się korzystać z Linuxa, ponieważ jest bardzo odporny na hackerów. Platforma ta obsługuje u nas sprawy internetowo-emailowe. Za pośrednictwem serwerów linuxowych spółki zależne przesyłają też do centrali holdingu dane o swojej działalności — mówi Marek Duszański z Mostostalu Zabrze.
W tajemnicy
Choć niektórzy sprzedawcy komercyjnych wersji platformy spod znaku pingwina twierdzą, że odbiorcy instytucjonalni stanowią nawet 90 proc. ich klientów, to bardzo trudno przychodzi im wymienienie konkretnych firm, które zdecydowały się na zastosowanie tego systemu.
— Wdrażaliśmy Linuxa w jednym z banków. W umowie zastrzegł on sobie, że nie możemy ujawnić faktu, iż korzysta on z tej platformy — informuje Marcin Koprowski.
Osoby zajmujące się wdrażaniem Linuxa uważają, że wielu przedsiębiorstwom niezręcznie jest przyznać, że zrezygnowały z zakupionego za duże pieniądze oprogramowania na rzecz czegoś, co można mieć za darmo.
— W Polsce wciąż panuje przekonanie, że jak coś jest tanie lub darmowe, to jest złe. Firmy korzystające z Linuxa przekonują się, że tak nie jest, ale mimo to nie chcą się tym afiszować. Ich zdaniem, publiczne przyznanie się do korzystania z darmowego systemu operacyjnego stawiałoby je w złym świetle — wyjaśnia Cezary Cichocki, prezes Polskiego Konsorcjum Firm Linuxowych.
Nawet te przedsiębiorstwa, które nie przejmują się opiniami dotyczącymi darmowych produktów, system operacyjny spod znaku pingwina wdrażają ostrożnie. Najczęściej zaczynają od jednego działu, a gdy tam się sprawdzi, poszerzają jego zastosowanie.
— Na razie Linuxa wykorzystujemy w części gastronomicznej. Aplikacje na nim oparte służą do rezerwacji stolików w restauracjach i wystawiania rachunków. W najbliższym czasie planujemy zastosowanie Linuxa w części hotelowej przedsiębiorstwa, m.in. do rezerwacji pokoi. Jeśli sprawdzi się i tam, prawdopodobnie zastosujemy go również w części biurowo-administracyjnej, i tym samym całkowicie przejdziemy na tę platformę — relacjonuje Marek Szczepański z warszawskiego Hotelu Sobieski.
Wolą prasę
Na niewielką sprzedaż Linuxa rzutuje głównie postawa indywidualnych klientów. Do wydania 200- -300 zł na komercyjną dystrybucję systemu nie zachęca ich ani obszerna, ale obcojęzyczna, instrukcja obsługi, ani telefoniczne linie pomocy technicznej wymagające połączenia z Niemcami lub USA. Prywatni użytkownicy zdobywają pingwinową platformę najczęściej za pośrednictwem prasy komputerowej. Nakłady czasopism informatycznych z dołączonymi płytami z Linuxem wyprzedawane są błyskawicznie. Dwa tygodnie po dostarczeniu ich do kiosków, można je kupić wyłącznie na giełdach komputerowych po cenie wyższej od okładkowej, ale wciąż dziesięciokrotnie niższej od dystrybucji komercyjnej.