Rynek pożyczkowy nie może się podnieść

opublikowano: 12-07-2020, 22:00

Sprzedaż pożyczek w czerwcu była o połowę mniejsza niż przed rokiem. Powodem jest nie tyle COVID, co regulacje

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Jak wyglądał rynek pożyczek w czerwcu
  • Czym eksperci z branży tłumaczą brak odbicia
  • Czy rynek odbił w lipcu

Czerwiec w branży pożyczkowej to co roku miesiąc przysłowiowych żniw. Ludzie biorą pożyczki przede wszystkim na remonty, kupno sprzętu rtv/agd i na wypoczynek. W tym roku nikt na kokosy nie liczył, ale sektor miał nadzieję na mocniejsze odbicie po dramatycznie słabym kwietniu i nieco lepszym maju. Nic takiego jednak się nie stało. Rynek pożyczkowy szoruje po dnie i na razie widoków na falę wznoszącą nie ma.

Zobacz także

Z danych BIK dotyczących tygodniowej sprzedaży pożyczek w czerwcu, do których dotarliśmy, wynika, że rynek jest lepszy niż w kwietniu i maju, ale tylko nieznacznie. O ile w kwietniu co tydzień klienci zaciągali pożyczki za średnio nieco ponad 40 mln zł, to miesiąc później prawie 60 mln zł. Początek czerwca był słaby — sprzedaż utrzymywała się na poziomie z maja. W drugim tygodniu (8-14.06) rynek ruszył w górę, przebijając 60 mln zł, i na tym poziomie utrzymał się do 21 czerwca. Kiedy wydawało się, że sprzedaż powoli będzie odżywać, w ostatnim tygodniu nastąpił spadek wartości udzielonych pożyczek do stanu z początku miesiąca.

— Sytuacja na rynku kredytów konsumenckich jest daleka od stabilizacji. W pierwszych tygodniach zamrożenia gospodarki sprzedaż w zasadzie zamarła,a po odmrożeniu wróciliśmy do poziomów połowy regularnej sprzedaży z ubiegłego roku — mówi Ewa Wernerowicz, prezes Vivusa.

W zależności od tygodnia sprzedaż liczona rok do roku jest mniejsza od 50 do ponad 60 proc.

Podaż nie odpowiada na popyt

Z danych BIK wynika, że podaż na rynku pożyczkowym nie idzie w parze z popytem — zainteresowanie finansowaniem jest większe niż chęć pożyczkodawców do pożyczenia pieniędzy. Taki wniosek można wysnuć z tygodniowych zestawień dotyczących liczby wniosków kierowanych do biura przez firmy pożyczkowe. Spadek zapytań jest mniejszy niż wartość udzielonych pożyczek. W czerwcu liczba wniosków była o 60 proc. mniejsza niż przed rokiem.

— Widać, że popyt powoli się odbudowuje, ale pożyczkodawcy nie są chętni do finansowania klientów, których nie znają — komentuje Ewa Wernerowicz.

Widać to po danych BIK albo po tym, czego w nich brakuje. Otóż od czerwca kwarantannę zakończył Provident, największy na rynku dostawca finansowania pozabankowego, który wznowił aktywną sprzedaż. W statystykach BIK tego powrotu nie widać. Dlaczego? Prawdopodobnie Provident pyta biuro tylko o wnioskodawców, których nie zna. Oznacza to, że tylko w niewielkim stopniu wychodzi on poza krąg własnych klientów.

— Przy obecnych limitach dotyczących kosztów pozaodsetkowych, przy niskich stopach procentowych, rynek pożyczkowy przestał być rentowny. Firmy pożyczkowe starają się tak minimalizować straty i w związku z tym kierują ofertę tylko do najmniej ryzykownego klienta — mówi Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.

Marek Białkowski, dyrektor biura ryzyka kredytowego Provident Polska, zwraca uwagę, że pożyczkodawcy muszą pokryć m.in. koszty operacyjne, koszt pozyskania kapitału czy koszt ryzyka, który w czasie kryzysu znaczenie wzrasta.

— To dlatego po 31 marca obserwowaliśmy załamanie działalności wielu firm pożyczkowych — po prostu udzielanie pożyczek przestało im się opłacać — mówi Marek Białkowski.

Rzeczywiście kilka firm zawiesiło działalność, ale były to podmioty niewielkie. Z dużych graczy zauważalne jest natomiast zniknięcie Lendo Polska, które wycofało się z naszego rynku. Problem braku rentowności nie dotyczy tylko firm pożyczkowych. Również banki przyznają, że przy niemal zerowych stopach i limicie regulacyjnym dotyczącym kosztów pozaodsetkowych klienci z dobrym „standingiem” finansowym kredyt mogą dostać, ale o niego nie wnioskują, bo go nie potrzebują, natomiast ci, którzy chcieliby się zadłużyć, nie spełniają wyśrubowanych kryteriów narzuconych przez regulatora w tarczy 1.0. Mówili o tym uczestnicy debaty Liderów Bankowości zorganizowanej przez „PB” dwa tygodnie temu.

Trend spadkowy

Dane za początek lipca wskazują, że przełomu na rynku pożyczkowym nie ma. Przedstawiciele branży zresztą nie spodziewają się, że nastąpi.

— Dane pokazują, że spadek sprzedaży na rynku pożyczkowym się utrzymuje i moim zdaniem będzie trwał nadal. Ten trend potwierdza, że to nie zamknięcie gospodarki ma wpływ na sprzedaż, lecz przyczyny strukturalne. Zdecydowanie ograniczona dostępność pożyczek wynika z niekorzystnych zmian regulacyjnych, polegających na zmniejszeniu limitu kosztów pozaodsetkowych oraz „małego TSUE”, które rujnują pośredników kredytowych — mówi Tomasz Fedyna, prezes Wonga.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Eugeniusz Twaróg

Polecane