Uchwała o sporze niewygasającym

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2021-12-28 20:00

Pod koniec każdego roku Rada Ministrów uchwala listę budżetowych wydatków niewygasających. Idea takiego rozporządzenia jest dosyć czytelna – są pieniądze, są zadania, tylko zabrakło czasu, zatem rok się księgowo sztucznie wydłuża.

Zupełnie inny sens finansowy ma uchwała podjęta przez rząd w odniesieniu do przygranicznej kopalni Turów. Na nowy rok 2022 w całości przechodzi polsko-czeski konflikt, ale… bez pieniędzy. Istotą decyzji jest właśnie zablokowanie płatności kar dotyczących kopalni. Uchwała naturalnie ma także ratio legis merytoryczne: „zawieszenie działalności przez kopalnię i elektrownię w Turowie spowodowałoby zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego RP oraz nieodwracalne skutki społeczne i gospodarcze”. Jakiekolwiek decyzje, czy zapłacimy cokolwiek z kary nałożonej przez Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) z siedzibą w Luksemburgu, zostaną podjęte przez rząd dopiero wiosną 2022 r., gdy przed trybunałem powinien zapaść wyrok. Teoretycznie wchodzi w grę również wycofanie przez Czechy skargi, ale w takie rozwiązanie wierzy mało kto spoza aparatu propagandowego rządu.

Związkowcy z Turowa i generalnie z Solidarności nie przyjmują do wiadomości gorzkiej prawdy, że rząd PiS roztrwonił długie miesiące na porozumienie przed wniesieniem przez rząd Czech skargi do TSUE.
fot. Krzysztof Zatycki / Forum

Sprawa Turowa to jedna z największych międzynarodowych klęsk wizerunkowych PiS w kończącym się roku 2021. Przyjęta przez władców kraju linia propagandowa od samego początku była/jest absurdalna i szkodliwa. Po wybuchu konfliktu na słynnych paskach TVP leciała/leci niedorzeczna teza, że… oto Bruksela chce zniszczyć polską energetykę, zaś głównym wrogiem PiS stał się enty raz TSUE. A przecież 99 proc. konfliktu o worek turoszowski to dwustronne relacje Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Czeską. Gdyby nasze liczące 37,6 mln mieszkańców państwo umiało osiągnąć kompromis ze znacznie mniejszym (10,6 mln) unijnym i NATO-wskim sojusznikiem, to przecież problem Turowa nigdy nie wszedłby na wokandę w Luksemburgu! Niestety, po długich negocjacjach strona czeska uznała, że nie ma szans na zmianę polskiej buty. We wstępnym kroku rząd Andreja Babiša wniósł 30 września 2020 r. sprawę do Komisji Europejskiej, która zorganizowała wysłuchanie stron i 17 grudnia – niedawno minęła rocznica – zarzuciła Polsce wiele naruszeń unijnego prawa. Rząd PiS jednak zachował się wobec tamtego ostrzeżenia betonowo, wobec czego czeski 26 lutego 2021 r. odpalił granat w postaci skargi do TSUE. Wymiar tragikomiczny miała okoliczność, że nastąpiło to tuż po przepełnionych wyrazami przyjaźni obchodach 30-lecia Grupy Wyszehradzkiej na Wawelu.

Jesienią konflikt uległ naturalnemu zamrożeniu z powodu wyborów parlamentarnych w Czechach. Właśnie potrzebom kampanii przypisywano niemożność zatwierdzenia ponoć wynegocjowanego już polsko-czeskiego porozumienia. Walcząca o utrzymanie władzy partia ANO nie chciała okazać się tzw. miękiszonem. Andrej Babiš bez względu na kontekst Turowa i tak przegrał, ale sprawował urząd jeszcze przez kwartał. Petr Fiala po długim korowodzie przejął stery dopiero w przedświąteczny piątek, 17 grudnia. W uproszczeniu zatem przyjmijmy, że końcówka 2021 r. w sprawie Turowa faktycznie została spalona z powodów obiektywnych. Ale roztrwonienie mniej więcej roku poprzedzającego czeskie wybory obciąża konto rządu PiS…