Wtorkowa sesja była znacznie bardziej jednoznaczna niż poniedziałkowa. Wczoraj popyt nawet nie próbował udawać, że jest w stanie opanować sytuację co skutkowało niemal nieustanną przeceną.
Indeksy od początku zabarwiły się na czerwono, a następnie znaczącą rolę zaczęła odgrywać technika i obawy, że rozpoczynający się dziś sezon raportów kwartalnych ze spółek nie usprawiedliwi ostatniej trzymiesięcznej zwyżki. Indeksy ostatecznie straciły 2 procent i S&P500 znalazł się na najniższym poziomie od 1 maja. Tak jak trudno wczoraj wskazać jednoznaczny impuls do spadku tak dziś na horyzoncie nie ma żadnego sygnału pro-wzrostowego. Pozytywnie, choć to wielce ryzykowne stwierdzenie mogą gracze odczytać zapowiedzi o możliwych ustaleniach rozpoczynającego się dziś szczytu G-8. W takim przypadku konieczne byłyby plotki lub sugestie co też politycy mogą wymyślić dla uzdrowienia rynków, a ponieważ o żadnym panaceum nie słychać więc szczyt nie przyniesie żadnego przełomu. Przecena amerykańskich rynków odbiła się dziś na giełdach azjatyckich. Wszystkie spadały, a najwięcej traciły rynki w Japonii i Indiach.