... potwierdzają, że zarówno polski rząd, jak i Unia Europejska generalnie są całą sprawą zaskoczone i zupełnie nieprzygotowane. A przecież od marcowego zaboru Krymu przez Rosję było oczywiste, że stosunki unijno-rosyjskie gwałtownie się oziębiają i wojna handlowa jest całkiem realna.
W Polsce symbolem chaosu decyzyjnego mogą być kontrowersje wokół produkcji cydru. Minister gospodarki Janusz Piechociński forsuje nowelizację ustawy, umożliwiającą reklamowe zrównanie tego produkowanego z jabłek napoju alkoholowego z piwem. Oczywiście kategorycznie się temu sprzeciwia minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, co można zrozumieć. Ale tematem cydru zdenerwował się także minister rolnictwa Marek Sawicki, notabene polityczny podwładny wicepremiera Piechocińskiego. Stwierdził, że cydr to produkt marginalny i jego nagłe promowanie nie ma realnego znaczenia dla zwalczania skutków embargo. Ale w ubiegłym tygodniu jednak wystąpił do resortu finansów z wnioskiem o czasowe zawieszenie akcyzy na cydr, co natomiast wywołało kontrę ministra Mateusza Szczurka.
Skoro w kraju panuje taka niespójność decyzyjna, to co się dziwić UE. W Brukseli szybko utworzyły się różne lobby i frakcje broniące interesów poszczególnych gatunków owoców i warzyw ważnych dla rolnictwa poszczególnych państw. W kolejce już czekają różne gatunki mięsa oraz produkty mleczne. W tym kontekście walka o rozdział pieniędzy przewidzianych na łagodzenie rolnikom skutków decyzji rosyjskich zapowiada się rzeczywiście ciężka.