Wszelkie pogłoski o tym, że Amerykanie mogą zwinąć polskie interesy, okazują się przesadzone.
W branży mięsnej pojawiają się od pewnego czasu spekulacje, że Smithfield Foods, czołowy hodowca świń i przetwórca wieprzowiny na świecie, do którego w Polsce należy m.in. mięsna Grupa Animex, w Europie postawi na Rumunię — tym bardziej że nie jest rozpieszczany przez naszych polityków (m.in. Andrzeja Leppera, wicepremiera i szefa Samoobrony). Okazuje się jednak, że duża hodowla będzie rozwijana także nad Wisłą.
— W rozpoczętym w maju nowym roku finansowym spodziewamy się wzrostu obrotów Grupy Prima Farms do 400 mln zł, wobec 260 mln zł w roku poprzednim — mówi Luis Cerdan Ibanez, prezes Primy, która rozwija hodowlę świń w Polsce na potrzeby Animeksu.
Jej produkcja rośnie, bo kupujący od niej świnie Animex szybko zwiększa eksport wieprzowiny i jej przetworów, m.in. do Wielkiej Brytanii i Azji.
Planowane w tym roku obroty Primy na poziomie 400 mln zł to dopiero początek.
„W Polsce mamy 61 tys. macior. Naszym celem jest zwiększenie stada do 120 tys., by za pięć lat roczna produkcja świń sięgnęła 2 mln sztuk” — czytamy w opublikowanym niedawno raporcie rocznym koncernu Smithfield Foods.
Docelowa hodowla świń w Rumunii ma być jeszcze większa: 3,6 mln sztuk rocznie. Liczba macior natomiast zwiększy się z 32 tys. do 200 tys.
Zarząd koncernu podkreśla, że strategia rozwoju hodowli w Polsce będzie się opierać na tuczu kontraktowym u indywidualnych rolników, którzy mogą hodować od 100 do kilku tysięcy świń. To powinno zamknąć usta jego politycznym krytykom. Obecnie ponad 300 rolników kontraktowych ściśle współpracujących z Primą, która zapewnia prosięta i pasze, produkuje około 750 tys. świń rocznie. Firma chce pozyskiwać kolejnych.
— W Polsce jest wielu rolników, którzy mają warunki do produkcji trzody, lecz nie mają środków na jej rozpoczęcie lub rozwój. Zamierzamy ich odnaleźć i pomóc im w tym — mówi Gregory P. Schmidt, wiceprezes Smithfield Foods ds. hodowli.