Bez ułatwień dla inwestorów możemy stracić miejsce w czołówce najatrakcyjniejszych państw na świecie.
Krzysztof Tchórzewski, wiceminister gospodarki, zapewniał w czwartek posłów, że Polska jest dla inwestorów zagranicznych bardzo atrakcyjna. Powołał się przy tym na raporty analityków, według których zajmujemy czwarte miejsce na świecie pod względem atrakcyjności inwestowania. Tymczasem według lipcowego raportu Ernst & Young, Polska spadła w ciągu roku pod względem atrakcyjności na siódme miejsce (z piątego przed rokiem).
Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku Handlowego, nie uważa, by zamieszanie na scenie politycznej mogło istotnie zniechęcić do inwestowania w Polsce.
— Te wydarzenia nie mają większego wpływu na inwestycje bezpośrednie (chyba że dotyczą one firm, których losy zależą od politycznych decyzji). Tym bardziej że inwestorzy liczą, że dzięki wcześniejszym wyborom obecny impas zostanie przerwany — uważa Piotr Kalisz.
Według niego powodem, dla którego spadamy w rankingach, jest brak działań, które ułatwiałyby inwestorom życie.
— W ciągu ostatnich lat niewiele się pod tym względem w Polsce zmieniło. A skoro nasi sąsiedzi bardziej się do tego przykładali, rezultaty widoczne są w rankingach — dodaje ekonomista.
Podobnie rzecz widzi Marco Zini, dyrektor generalny Indesit Company Polska, jednego z większych inwestorów na naszym rynku. Dla niego Polska wciąż jest atrakcyjnym krajem pod inwestycje — o czym świadczy np. rozpoczęta w tym roku budowa fabryki w Radomsku — a nasz rynek dynamicznie rośnie.
— Jednakże aby ta tendencja utrzymała się w perspektywie długoterminowej, polski rząd już dziś powinien planować i wprowadzać w życie regulacje, które będą w trwały sposób wpływać na utrzymanie się niskiego poziomu inflacji, a także spowodują, że zagraniczni inwestorzy nie będą mieli problemów ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników — radzi Marco Zini.