W poniedziałek minister nauki Barbara
Kudrycka ogłosi projekt nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym - dowiedziała
się "Gazeta Wyborcza".
Od roku akademickiego 2010/11 studenci mieliby prawo do bezpłatnych dziennych
studiów tylko na jednym kierunku.
Ministerstwo chce dać studentom "koszyk usług gwarantowanych". Wykorzysta
Europejski System Transferu Punktów ECTS. Każdy rok studiów dziennych to 60
punktów (za zajęcia, wykłady, zaliczenia). Bezpłatny limit na zrobienie
licencjatu to 180 punktów (60 pkt razy 3 lata); na dwuletnie studia magisterskie
- kolejne 120 pkt. Limit na pięcioletnie magisterskie - 300 pkt. A na
sześcioletnią medycynę - 360.
Student ma prawo wykorzystać tylko jedną taką pulę. Jeśli po trzech latach
historii zapragnie prawa, to za darmo postudiuje jeszcze tylko dwa lata, do
wyczerpania pięcioletniej puli. Za resztę - zapłaci. Dziś semestr zaocznego
prawa na Uniwersytecie Warszawskim kosztuje 7 tys., w Toruniu - 5 tys. Na osłodę
ministerstwo dorzuca jeden bezpłatny semestr. Student może się pomylić raz w
wyborze, ale na korektę ma tylko semestr.
A jeśli zdolny żak zechce zgłębić kolejny fakultet, ale go nie stać? 10 proc.
najlepszych na każdym kierunku ma mieć prawo do darmowego drugiego wyboru.
Ministerstwo zapewnia, że na korzyść studentów potraktuje też studia
międzywydziałowe. Ale tego w projekcie nie ma.
Nowelizacja ustawy idzie do konsultacji, po miesiącu min. Kudrycka ma ją
przedstawić rządowi. (PAP)