Na przeciętnego polskiego podatnika przypada 713 złotych zaległości wobec państwa. Tak wynika z szacunków "Rzeczpospolitej".
Dziennik pisze, że firmy i osoby prywatne coraz częściej nie płacą podatków, a państwo nie radzi sobie z ich ściąganiem. Gazeta przypomina, że rok temu przeciętna zaległość podatkowa wynosiła 676 złotych, a więc 37 złotych mniej niż obecnie. Łączna kwota zaległości wyniosła w końcu marca 16,6 miliarda złotych. Najwięcej długów wobec fiskusa mają firmy, zwłaszcza te, które rozliczają się z podatku akcyzowego i VAT.
"Rzeczpospolita" pisze, że danymi o wzroście zaległości są zaskoczeni ekonomiści. Podkreślają oni, że w ubiegłym roku była bardzo dobra koniunktura gospodarcza, firmy miały rekordowe zyski, a także spadła liczba przedsiębiorstw, których działalność przynosiła stratę.
Publicysta dziennika Paweł Blajer pisze w komentarzu, że zaległości rosną najbardziej w sektorach, w których wciąż nie obowiązują wszystkie rynkowe zasady. Wymienia górnictwo, służbę zdrowia i kolej. Według autora komentarza niepłacenie przez nie podatków to w rzeczywistości ukryta dotacja dla takich przedsiębiorstw. Oczywiście z kieszeni innych podatników - pisze Paweł Blajer.