Spółki zacierają ręce, bo po trudnym okresie na horyzoncie pojawiają się długo oczekiwane zlecenia.
Budowa drugiej nitki stołecznego metra, spalarnie, inwestycje w
infrastrukturze komunikacyjnej, gazoport, wysokościowce, które
wstrzymano w 2008 r., i w końcu elektrownie — na tych inwestycjach
obłowią się największe firmy budowlane. Ale to też okazja do zarobku,
m.in. dla firm dostarczających zabezpieczenia przeciwpożarowe. Mają
nadzieję, że kontrakty będą się rozstrzygać w tym i przyszłym roku.
— Będziemy się starać o zyskanie możliwie jak największej liczby zleceń
w najważniejszych inwestycjach na rynku krajowym — mówi Krzysztof
Krempeć, prezes giełdowego Mercora. Nie ujawnia, jakiej wartości
kontrakty mogą wpaść do portfela grupy, ale zapewnia, że kwoty będą
niebagatelne.
Sypnie w kulturze
Według prezesa, rok zapowiada się dobrze, nie tylko ze względu na duże
inwestycje. — Jeśli nie powtórzy się sytuacja z 2008 r., gdy banki
zamroziły kredytowanie inwestycji, to pracy w kraju będzie sporo —
dodaje prezes Mercora.
I wylicza: w obiektach handlowych, biurowych, przemyśle, na lotniskach,
dworcach, w infrastrukturze komunikacyjnej, budownictwie użyteczności
publicznej (np. muzea, galerie, teatry). I głównie w tym
ostatnim sektorze kontrakty chce zbierać także Zenon Małkowski, prezes
notowanego na NewConnect producenta bram przeciwpożarowych Małkowski-
Martech.
— Mimo że rząd ciśnie samorządy, widzimy, iż te chcą dalej inwestować.
Będziemy starać się o kontrakty na zabezpieczenia przeciwpożarowe
filharmonii w Białymstoku czy Toruniu. Rok będzie lepszy zarówno dla
naszej branży, jak i dla spółki, bo wzrastają wymagania jakościowe, a
więc rośnie zapotrzebowanie na specjalistyczne produkty — mówi Zenon
Małkowski.
Oczekuje poprawy wyników wobec 2011 r. (według prognoz ubiegły rok ma
się zamknąć sprzedażą na poziomie 25 mln zł i 2 mln zł czystego
zarobku). Liczy też na wysyp kontraktów na galerie handlowe i dworcowe.
— Architekci nie mają ograniczeń, więc projektują duże powierzchnie. Im
większe, tym dla branży wyższe wartościowo zlecenia — dodaje prezes
Małkowski-Martech. A to właśnie z problemem małych (pod względem
wartości) kontraktów borykała się branża w 2011 r.
— Ubiegły rok nie należał do łatwych. Na rynku krajowym realizowaliśmy
sprzedaż na dużej liczbie małych kontraktów — mówi Krzysztof Krempeć.
Dla Mercora (o rocznych obrotach około 400 mln zł) duży kontrakt to
zlecenie o wartości 5-7 mln zł. W beczce miodu, jaką ma być oczekiwany
wysyp zleceń, jest też łyżka dziegciu. Branża może powoli żegnać
się z kontraktami związanymi z EURO 2012. Mercorowi zapewniały 10-15
proc. sprzedaży w kraju (spółka dostarczała zabezpieczenia
przeciwpożarowe m.in. na stadiony). Prezes nie martwi się jednak o
zapełnienie luki.
Dopełni eksport
Gdańska firma liczy na intratne zlecenia także na rynkach zagranicznych,
gdzie ma spółki zależne. Najwięcej satysfakcji władzom Mercora
dostarczają Rosja i Ukraina. Spółka może pochwalić się pierwszą
sprzedażą z niedawno uruchomionej na tych rynkach produkcji.
— Jedynie w Czechach i Hiszpanii, gdzie mamy spółki zależne, rynek jest
w stagnacji, ale obie firmy są na lekkim plusie — zapewnia Krzysztof
Krempeć. Nadzieje wiąże też z eksportem poza rynki, na których działają
spółki z grupy. To m.in. Skandynawia, kraje Beneluksu czy Francja. W tym
roku spółka zamierza ubiegać się m.in. o warte kilka milionów euro
zlecenie na wykonanie zabezpieczeń strasburskiego Europarlamentu.
— Obecnie bardzo pomaga nam osłabienie złotego wobec euro oraz to, że
inwestorzy szukają tańszych dostawców. Byliśmy konkurencyjni przy kursie
3,3 zł za euro. Teraz nasza oferta jest tym bardziej atrakcyjna — mówi
prezes Mercora.