Człowiek premiera w energetyce

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-07-27 20:00

Mateusz Berger, człowiek premiera Mateusza Morawieckiego, przejął wakat po Piotrze Naimski, do którego zwolnienia przyznaje się osobiście Jarosław Kaczyński.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego Piotr Naimski stracił stanowisko
  • kim jest jego następca
  • jakich zmian kadrowych można się spodziewać w państwowych spółkach
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Polską energetyką i życiem politycznym wstrząsają wciąż echa zeszłotygodniowej dymisji Piotra Naimskiego. O tym, dlaczego pełnomocnik ds. strategicznej infrastruktury energetycznej stracił stanowisko, mówił w środę w rozmowie z portalem Interia Jarosław Kaczyński, prezes PiS.

„Chodziło nie tylko o fuzję, choć rzeczywiście Piotr był jej krytykiem, ale argumentował i działał tutaj z najlepszą wolą. Ale w tle były też inne kwestie. Piotr Naimski miał tendencję do tego, by różne rzeczy w energetyce blokować. Wyłożył mi koncepcję, którą uznałem za zbyt anachroniczną” – powiedział Jarosław Kaczyński.

Stwierdził też, że osobą, która powiedziała Piotrowi Naimskiemu, że „nie nadaje się do współpracy i wszystko blokuje”, był on sam.

To ja.
To ja.
„Żaden premier nie może być oderwany od partii” - powiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii, precyzując, że dymisję Piotrowi Naimskiemu wręczył szef rządu, ale przyczyny tej decyzji przedstawił odwołanemu pełnomocnikowi on sam.
Jacek Szydlowski / Forum

W przededniu wielkich decyzji

Fuzją, którą krytykował Piotr Naimski, była transakcja między PKN Orlen a Lotosem. Jak już pisaliśmy, za przeprowadzenie połączenia odpowiedzialny jest Daniel Obajtek, prezes Orlenu, więc krytyka spadała bezpośrednio na niego. Inne kwestie, o których mówi Jarosław Kaczyński, też wiążą się z planami Orlenu, jak np. pomysł budowy małych reaktorów atomowych, wiatraki na morzu czy połączenie energetyczne Polski z Ukrainą. Zdymisjonowany pełnomocnik je blokował - z rozmaitym skutkiem.

Jarosław Kaczyński nie wspomniał o dwóch największych procesach, które prowadził Piotr Naimski, czyli o przygotowaniach do budowy dużego atomu i trwającej budowie gazociągu Baltic Pipe. Pierwszy był w przededniu wyboru dostawcy technologii i finansowania, a drugi - na ostatniej prostej.

Polecą głowy

Niedokończone projekty Piotra Naimskiego przejmuje teraz Mateusz Berger, będący częścią ekipy związanej z premierem Mateuszem Morawieckim. Ostatnio był członkiem zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu, wcześniej uczestniczył w pracach związanych z utworzeniem Polskiej Grupy Lotniczej, pracował też w Ministerstwie Rozwoju i w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Rocznik 1986, ukończył wydział prawa i administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Nominacja Mateusza Bergera oznacza przejęcie pieczy nad strategicznymi projektami energetycznymi przez premiera. W praktyce chodzi o nadzór nad spółkami: PSE (operator sieci elektroenergetycznej), PERN (sieć ropociągów), Gaz-System (sieć gazociągów) i Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ, przygotowanie do budowy elektrowni atomowej). W kuluarach mówi się o oczekiwanych zmianach kadrowych, zwłaszcza w PERN, kierowanym przez Igora Wasilewskiego.

Z kolei w Gaz-Systemie i PEJ panuje unia personalna – prezesem obu spółek jest Tomasz Stępień. Jeśli program atomowy ma ruszyć, utrzymanie unii nie wydaje się możliwe.

Wypełnienie to wyzwanie

Poza bezpośrednim nadzorem nad spółkami Piotr Naimski miał też nieformalne strefy wpływów. W strefie tej długo był Lotos, przejmowany dziś przez PKN Orlen. Do kwietnia było tam również PGNiG, a zwłaszcza obszar związany z zakupami gazu dla Polski.

W kwietniu prezesem firmy gazowej została jednak Iwona Waksmundzka-Olejniczak, przechodząc bezpośrednio z grupy Orlenu, przygotowującego się do przejęcia PGNiG. Wraz z nią przeszła z Orlenu ekipa doświadczonych zakupowców, a strefa wpływów Piotra Naimskiego przestała istnieć.

Zmianie układu sił towarzyszy atmosfera rozliczeń. Piotr Woźniak, prezes PGNiG w latach 2016-20 i zaufany człowiek odwołanego pełnomocnika, krytykuje następców za zmarnowanie przygotowanych przez niego, prawie gotowych kontraktów na zakup gazu z Norwegii. Przydałyby się, skoro Baltic Pipe na przyszły rok zajętych ma tylko 55 proc. przepustowości, a gaz z Rosji trzeba czymś zastąpić. Ze strony PKN Orlen słychać zaś, że „prawie” robi różnicę, bo w przygotowanych kontraktach nie było ceny.

Wpływy w PGNiG ma teraz Daniel Obajtek, a Gaz-System nadzoruje Mateusz Berger. Czy wypełnią nowiutką rurę gazem?