- Pomidor – tak Tomasz Stadnik, prezes TFI PZU odpowiada na pytanie czy jego firma planuje wprowadzić własne ETF-y. Zarazem przyznaje, że w najbliższych miesiącach należy spodziewać się wielu zmian w TFI PZU.
- Przyszły rok zapowiada się bardzo intensywnie. Przygotowujemy produkty, które w pierwszym i drugim kwartale 2026 r. powinny pojawić się na rynku. Jednocześnie radykalnej poprawie powinno ulec tzw. doświadczenie klienta – mówi Tomasz Stadnik.
Dodaje, że TFI PZU stara się obserwować wszystkie trendy zachodząc na rynku finansowym i odpowiadać na zmieniające się potrzeby klientów. Przyznaje, że tradycyjne fundusze inwestycyjne są pod presją funduszy pasywnych, jak i funduszy, które określa mianem alternatywnych. Do tych ostatnich zalicza PZU FIZ Private Debt uruchomiony w listopadzie 2025 r. PZU i Bank Pekao włożyły do niego po 100 mln zł, ale fundusz jest też otwarty dla klientów bankowości prywatnej Banku Pekao. Być może jeszcze w grudniu 2025 r. na rynku pojawi się kolejny FIZ, który TFI PZU tworzy z myślą o inwestorach zewnętrznych. Tym razem będzie to fundusz operujący na rynkach akcji i długu. Tomasz Stadnik, prezes TFI PZU, nie chce jednak zdradzić więcej szczegółów.
- Uważam, że o produkcie należy mówić wtedy, gdy staje się dostępny dla klienta – podkreśla Tomasz Stadnik.
Paleta funduszy pasywnych nie jest kompletna
Uruchamiając pod koniec 2018 r. pierwsze fundusze z rodziny inPZU asset manager największego polskiego ubezpieczyciela był w Polsce pionierem funduszy pasywnych. Początkowo było ich sześć, obecnie - 22. Pod koniec sierpnia 2025 r. dwa z nich zmieniły strategie, co świadczy, że w poprzedniej odsłonie nie spełniły oczekiwań biznesowych, jakie miało wobec nich TFI.
- Jesteśmy pierwszym asset managerem w Polsce, który na szeroką skalę zaoferował produkty pasywne i w tej kwestii nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Powiedziałbym, że się dopiero rozkręcamy. Cały czas analizujemy, jakie fundusze mamy w ofercie i uważamy, że aktualna paleta funduszy pasywnych nie jest jeszcze kompletna i najlepiej dopasowana do potrzeb klientów – komentuje Tomasz Stadnik.
Jesteśmy pierwszym asset managerem w Polsce, który na szeroką skalę zaoferował produkty pasywne i w tej kwestii nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Powiedziałbym, że się dopiero rozkręcamy.
Nie wyklucza więc dalszych przekształceń istniejących już funduszy indeksowych inPZU, jak i zwiększenia ich liczby. Chodzi o to, by klienci mogli budować tanie i transparentne portfele funduszy pasywnych służące im do długoterminowego oszczędzania.
Poprawa interakcji z klientem
14 listopada 2025 r. usprawniony został rebalansing portfela i poszerzona lista portfeli modelowych w serwisie internetowym inpzu.pl, który powstał z myślą o funduszach indeksowych inPZU, ale obecnie oferuje też dostęp do tradycyjnych funduszy inwestycyjnych spod szyldu PZU. To początek zmian w zakresie tzw. doświadczenia klienta. Zaledwie 5 grudnia uproszczony został proces przenoszenia IKE i IKZE z innej instytucji do serwisu internetowego inpzu.pl.
Według Tomasz Stadnika kwestie regulacyjne - jak konieczność przebrnięcia przez ankietę MiFID przed kupnem jednostek funduszu - to tylko jeden z elementów zniechęcających do korzystania z usług TFI. Sposób interakcji z klientem i jego doświadczenia zakupowe są jednak równie ważne.
- Jako branża tkwimy w latach 90. XX wieku. Wyglądamy tak w szczególności w oczach młodszych klientów – przyznaje Tomasz Stadnik.
O ile w bankach aplikacja pozwalająca na realizację transakcji to standard, o tyle w branży asset management jedynie Goldman Sachs TFI podjęło próbę stworzenia takiego narzędzia. Czy TFI PZU też udostępni taką aplikację mobilną?
- Nie wykluczyłbym tego – nie zajmuje jednoznacznego stanowiska Tomasz Stadnik.
Nie jest tak, że przed październikiem 2018 r. nie istniały w Polsce fundusze indeksowe. To jednak ówczesny debiut pierwszych funduszy z rodziny inPZU zainicjował w rodzimych TFI to, co niektórzy zwą pasywną rewolucją, czyli tworzenie produktów, które co do zasady mają jedynie naśladować, a nie próbować pobić ruch jakiegoś indeksu. Niewątpliwym atutem są też relatywnie niższe opłaty niż w tradycyjnych funduszach. TFI PZU ustaliło opłatę za zarządzanie funduszami indeksowymi inPZU na 0,5 proc. w stosunku rocznym. To niewiele nawet jak na fundusze dłużne, a stawka ta obejmuje też produkty z rynku akcji. W odpowiedzi na ten ruch PKO TFI przypomniało sobie, że pięć jego funduszy akcyjnych to tak naprawdę też fundusze indeksowe i z dnia na dzień obniżyło w nich opłatę za zarządzanie z 4 do 0,7 proc. Trzy miesiące później na warszawskiej giełdzie zadebiutował pierwszy Beta ETF, czyli fundusz indeksowy, który kupuje się i sprzedaje z udziałem rachunku maklerskiego tak jak akcje. Był wspólnym dziełem Beta Securities Poland i AgioFunds TFI. Choć inne TFI mają w ofercie pojedyncze fundusze indeksowe, to w tych trzech rodzinach kumuluje się kapitał, jaki polskie firmy zarządzające aktywami zdołały przyciągnąć do funduszy indeksowych. Największym z nich jest PKO Akcji Rynku Amerykańskiego. Jego aktywa netto to około 807 mln zł, a cała piątka funduszy indeksowych PKO TFI to łącznie niemal 1,6 mld zł. Funduszom inPZU klienci powierzyli więcej, bo niemal 1,9 mld zł. Tyle że funduszy tych jest aż 22. W związku z tym aktywa największego (inPZU Inwestycji Ostrożnych Obligacje Krótkoterminowe) to tylko 341 mln zł. Większy jest Beta ETF mWIG40TR Portfelowy FIZ. Na GPW debiutował 11 miesięcy po wejściu na rynek funduszy inPZU i przy opłacie za zarządzanie w wysokości 0,8 proc. zdołał zebrać około 435 mln zł aktywów netto. Łączne aktywa 13 Beta ETF-ów to ponad 1,4 mld zł.
