Dużo roboty w centrach usług

  • Dorota Czerwińska
opublikowano: 23-03-2015, 00:00

Już 150 tys. osób zatrudniają w Polsce firmy usług biznesowych. Za pięć lat może być 300 tys.

Z raportu „10 lat sektora nowoczesnych usług biznesowych w Polsce” przygotowanego przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) i Hays Poland wynika, że w Polsce działa 659 centrów usług. Centra usług wspólnych (SSC), które pracują na rzecz swoich firm, zatrudniają 57,5 tys. osób, centra outsourcingowe (BPO), świadczące usługi dla innych przedsiębiorstw — 42,6 tys., centra usług IT — 34,7 tys., a centra badawczo-rozwojowe (B+R) — 15,3 tys. osób. To najmłodszy i najszybciej rozwijający się sektor w Polsce. I jeden z największych pracodawców: do końca roku ma zatrudniać około 170 tys. osób. Najwięcej centrów stworzył kapitał polski (214), a dalej — amerykański (155), brytyjski (49), niemiecki (44) i francuski (42).

W Warszawie jest 133 centrów, w aglomeracji śląskiej 83, a w Krakowie 78 (ale oferuje on aż 20 proc. miejsc pracy w centrach w Polsce). Inwestorzy coraz częściej wybierają też mniejsze miasta, np. Bydgoszcz, Elbląg, Radom, Piłę, Białystok. Centra usług przyciągają absolwentów, bo na start oferują średnio 3 tys. zł brutto. Po trzech latach może to być już 6-6,5 tys. zł wraz z awansem na wyższe stanowiska. Są też atrakcyjne pakiety socjalne.

— W sektorze jest duża konkurencja o pracowników i jest to jedna z najbardziej mobilnych grup zawodowych. 85 proc. deklaruje chęć przeniesienia ze względów zawodowych, dlatego atrakcyjne oferty pracy przyciągają doświadczonych specjalistów z innych regionów — mówi Michał Młynarczyk, dyrektor zarządzający Hays Poland. Płace zależą od kompetencji, specjalności i obsługiwanego zagranicznego rynku, a także od znajomość systemów i technologii IT, języków, międzynarodowych standardów. W pierwszym roku pracownicy obsługujący tzw. księgę główną mogą zarobić 3-5,5 tys. zł, zajmujący się zobowiązaniami i należnościami — 2,8-4,5 tys. zł, obsługą klienta — 2,5-4,5 tys. zł, wsparciem IT — 2,5-5 tys. zł, rozwojem oprogramowania — 4,5-7 tys. zł.

— Tania siła robocza decydowała o atrakcyjności inwestycyjnej Polski 15-20 lat temu. Teraz liczy się jakość pracowników, edukacja, stabilizacja gospodarcza i wzrost rynku. Co dziesiąty student w Europie jest Polakiem. Spora część ma szansę odnaleźć się w centrach usług — twierdzi Sławomir Majman, prezes PAIiIZ. Dla inwestorów ważne jest też wsparcie finansowe: granty w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka (poddziałanie 4.5.2), zwolnienia z CIT w strefach ekonomicznych, granty ministra gospodarki. Na centra usług Polska wydała 170 mln zł z 1,2 mld zł przeznaczonych dla strategicznych firm (reszta to fabryki). Sielanka? Niekoniecznie.

— Największa obawa dotyczy niżu demograficznego i mniejszej liczby dobrze wykształconych osób, zwłaszcza inżynierów, których zatrudniają centra badawczo-rozwojowe. To kluczowe dla utrzymania i rozwoju firm produkcyjnych w Polsce, bo ich właściciele bardzo często uzależniają to od posiadania u nas także centrum badawczego — mówi Iwona Chojnowska-Haponik, szefowa departamentu inwestycji zagranicznych PAIiIZ. © Ⓟ

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Dorota Czerwińska

Polecane