Giełdy poddają się powoli panice

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 2002-10-01 00:00

Niezwykle burzliwy przebieg miała poniedziałkowa sesja w Japonii. Po nieudanym otwarciu, w trakcie którego na wartości traciły przede wszystkim akcje lokalnych eksporterów, w drugiej części notowań doszło do raptownej zmiany nastrojów. Inwestorów zelektryzowała wieść o dymisji Hakuo Yanagisawa, szefa ministerstwa usług finansowych, oskarżanego o blokowanie planu likwidacji „złych długów” w bankach. Eksminister był niechętny użyciu publicznych środków do ich wykupu. Akcje banków zareagowały błyskawicznie, zyskując z miejsca po kilka procent (m. in. Mizuho, Sumitomo i UFJ). Entuzjazm trwał jednak krótko i ostatecznie sesja zakończyła się ponad 1,5-proc. spadkiem indeksu Nikkei.

Z kolei w Europie przez niemal całe notowania dominował jeden trend. Przecena dotknęła niemal wszystkie sektory i początkowo przybrała nawet formę panicznej wyprzedaży. Była to reakcja na fatalny przebieg piątkowej sesji w USA i obawy związane z rozwojem sytuacji w Iraku.

Najdotkliwiej odwrót inwestorów z rynku odczuł parkiet we Frankfurcie. Indeks DAX stracił w poniedziałek prawie 5 proc. Niemiecka giełda jest od ponad pół roku najgorszym rynkiem na Starym Kontynencie.

Najsłabsze w Europie były spółki ubezpieczeniowe i nieoczekiwanie (cena ropy bowiem rosła) koncerny naftowe.

Przecena francuskiej grupy Scor była tak znaczna, że musiano zawiesić handel tym papierem. Ubezpieczyciel, planujący zwiększenie kapitałów o 400 mln EUR, dołączył do kilku spółek z branży, które chcą przeprowadzić emisję akcji. Kurs Axa spadał nawet o 7 proc., Fortisu o 8 proc., a Munich Re o 5 proc.

Słabe były też banki. Niemiecki Commerzbank tracił 6 proc., bo nie jest w stanie podać prognoz na cały rok i zapowiada redukcje zatrudnienia.

Po południu podaż jeszcze mocniej zaatakowała. Jej działania zintensyfikowały dwa impulsy. Pierwszym było obniżenie prognoz przez szwedzki koncern technologiczny Ericsson. Firma zredukowała szacunki sprzedaży za III kwartał, co z miejsca wywołało gwałtowną korektę jego wyceny.

Drugim czynnikiem było bardzo nieudane otwarcie sesji za oceanem. Już w chwilę po rozpoczęciu handlu indeksy na Nasdaq i Wall Street traciły po około 3 proc. Załamanie wywołała redukcja prognoz przez Wal-Mart oraz dane makro, wskazujące na spadek aktywności gospodarczej w rejonie Chicago. Inwestorów przestraszyła też niższa rekomendacja dla koncernu General Electric, jaką opublikował bank Merrill Lynch.