W marcu liczba zleceń windykacji i pytań dotyczących tej usługi albo sprzedaży długu wzrosła o 800 proc. w porównaniu z lutym — informuje e-Kancelaria Grupa Prawno-Finansowa. To firma zajmująca się monitorowaniem płatności, doradztwem prawnym i windykacją.
— Powodem jest oczywiście epidemia koronawirusa i załamanie gospodarcze, jakie wywołała. Firmy działające w branżach, które w pierwszej kolejności odczuwają skutki kryzysu, starają się odzyskać swoje pieniądze zamrożone w fakturach jeszcze przed wybuchem epidemii. Do takich działań mobilizują przedsiębiorców także powszechne informacje na temat zbliżających się problemów ekonomicznych. To wzmaga niepokój wielu firm, nawet tych, które jeszcze nie odczuwają problemów finansowych — tłumaczy Joanna Wrana- Szyszka, dyrektor operacyjny e-Kancelarii.
Wśród podmiotów, które obecnie częściej pojawiają się w zleceniach windykacyjnych, najwięcej jest małych spółek, m.in. z branży transportowej, budowlanej, instalacyjnej i mechaniki samochodowej.
— To przedsiębiorcy, którzy są w trudnej sytuacji, więc sprawdzają swoje dokumenty finansowei w efekcie znajdują dawno wystawione nieopłacone faktury. Są one dla nich szansą na pieniądze, które pozwolą przetrwać trudny okres — tłumaczy Joanna Wrana-Szyszka.
Dodaje jednak, że zastój, jaki w gospodarce wywołuje epidemia, sprawia, że odzyskanie pieniędzy ze starych faktur jest bardziej problematyczne.
— Do tego często zdarza się, że stabilne podmioty, które nie są dotknięte kryzysem, próbują nieuczciwie kredytować się kosztem swoich partnerów biznesowych — dodaje Piotr Maciągowski, prezes e-Kancelarii.
Na znaczeniu zyskuje też usługa sprzedaży faktur, szczególnie popularna wśród przedsiębiorców, którzy nie mogą czekać na zakończenie procesu mediacji czy ugody z dłużnikiem.
Kryzys sprawił, że osoby prowadzące własną działalność gospodarczą z większą uwagą śledzą, co dzieje się z wystawianymi przez nie fakturami, i lepiej kontrolują ich spłaty. W efekcie do windykacji kierowane są faktury coraz krócej przeterminowane. To pozytywny trend, bo szanse na odzyskanie zaległości maleją wraz z upływem czasu.
— Dobre jest to, że sytuacja zmusiła małe firmy do lepszego panowania nad swoimi finansami. Dawniej niezapłacona faktura była przykrywana przez inne spływające na bieżąco przychody. Mimo wszystko pogarszała jednak bilans przedsiębiorcy. Teraz, kiedy bieżących wpływów brakuje, niezapłaconych faktur lepiej nie chować na dno szuflady — radzi Piotr Maciągowski.