Móc pracować do emerytury

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-03-09 00:00

DIALOG SPOŁECZNY

Im bliżej końca społecznych konsultacji emerytalnego projektu Donalda Tuska — bo absolutnie nie jest to jeszcze projekt Rady Ministrów — tym więcej objawia się rozmaitych stanowisk, protestów, akceptacji, propozycji zmian etc. Da się już usystematyzować stanowiska uczestników Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych, która jest ustawową instytucją dialogu społecznego.

Najbardziej spolaryzowane pozostają opinie strony rządowej, a dokładniej stojącego za projektem resortu finansów oraz pracobiorców. Prawdziwą ideą przedłużenia pracy dla obu płci do 67 lat absolutnie nie jest dbałość władzy o wysokość emerytur obywateli, zwłaszcza kobiet, lecz skrócenie okresu wypłacania świadczeń przez ZUS i KRUS, czyli przez budżet państwa. Takie utożsamienie jest jak najbardziej zasadne, mimo postępującej od dziesięciu lat indywidualizacji kont emerytalnych. Z kolei centrale związkowe wypowiadają się również czytelnie, ale odwrotnie: nie ma zgody na żadne przedłużanie pracy, budżet ma wypłacać jak najwcześniej i robić to jak najdłużej.

Trochę inny jest lejtmotyw stanowisk i opinii pracodawców. Prezentują je poszczególne organizacje, a także Kongres Przedsiębiorczości, czyli platforma współpracy większości najważniejszych. Tu dygresja — monitorując przez ostatni rok aktywność kongresu, myślałem, że inicjatywa ta już całkiem obumarła, ale tu proszę, czasem ożywa. Niezależnie od wielu różniących szczegółów, środowisko pracodawców generalnie podkreśla, że niezależnie od przyjętych ostatecznie zapisów ustawowych — i tak najważniejsza dla Polaków jest możliwość pracowania do emerytalnego wieku, wszystko jedno jakiego. A tę stronę równania fiskalny projekt premiera całkowicie pomija.