Pomysł stworzenia narodowej grupy finansowej jest uzasadniony — twierdzi Piotr Czyżewski, minister skarbu.
Piotr Czyżewski, minister skarbu, potwierdził informacje poniedziałkowego „PB” o planach kapitałowego powiązania PZU, największego polskiego ubezpieczyciela, z PKO BP, największym bankiem detalicznym. Obie spółki są kontrolowane przez Skarb Państwa.
— Powraca pomysł tworzenia silnej grupy kapitałowej z udziałem polskich podmiotów. Sądzę, że ma to uzasadnienie — twierdzi Piotr Czyżewski.
Minister nie zapomina jednak, że na taki mariaż musiałoby się zgodzić Eureko, holenderska grupa posiadająca wraz z Bankiem Millennium 30 proc. akcji PZU.
— Trzeba brać pod uwagę wszelkie uwarunkowania. Przecież w PZU mamy partnerów i chcemy z nimi uzgodnić dalszy los spółki — przyznaje minister skarbu.
Tymczasem najprostszy pomysł na powiązanie PKO BP i PZU zakłada odkupienie przez bank akcji ubezpieczyciela od Holendrów.
— Eureko nie jest zainteresowane sprzedażą akcji PZU i nie będzie dyskutować żadnych rozwiązań, które miałyby do tego prowadzić — twierdzi Lorrie Morgan, rzecznik Eureko.
Przypomnijmy, że trwa spór arbitrażowy między holenderską spółka a polskim rządem. Inwestor domaga się w nim realizacji umowy dającej mu prawo do kupna większościowego pakietu akcji PZU.
— Ponieważ Eureko nie zgadza się na bezpośrednie odsprzedanie PKO BP walorów PZU, do akcji może wkroczyć zagraniczny bank inwestycyjny, który będzie prowadził negocjacje z Holendrami — twierdzi nasz informator.
Zwolennikiem powiązania banku i ubezpieczyciela jest kierownictwo PKO BP, na czele którego stoi Andrzej Podsiadło. Od dawna twierdzi, że zaangażowanie kapitałowe między spółkami miałoby sens. Przeciwny temu mariażowi jest Cezary Stypułkowski, szef PZU. Kierownictwo ubezpieczyciela skłania się ku koncepcji oddania kontroli nad spółką w ręce rozproszonego akcjonariatu. Tyle że w praktyce obie koncepcje się nie wykluczają.
