Polskie rafinerie czekają na prywatyzację
Związkowcy z CPN-u blokują ostateczną konsolidację sektora naftowego
POD ZNAKIEM ZAPYTANIA: Do czasu debiutu PKN na GPW i giełdzie londyńskiej, zarząd kierowany przez Andrzeja Modrzejewskiego musi dojść do porozumienia z centralami związkowymi, które blokują włączenie CPN w struktury Polskiego Koncernu Naftowego. fot. Grzegorz Kawecki
Dwaj najwięksi w kraju producenci paliw, Polski Koncern Naftowy i Rafineria Gdańska, wciąż czekają na prywatyzację. Nadal pozostają w rękach państwa również trzy rafinerie południowe — Jasło, Czechowice i gorlicki Glimar. Dwie pozostałe, Trzebinia i Jedlicze, zyskały już inwestora strategicznego — obie spółki przejął PKN.
Z prywatyzacją PKN (Petrochemii Płock połączonej z CPN) nie powinno być problemu, jeśli pominąć spór ze związkowcami z OPZZ, którzy nie chcą inkorporacji CPN do koncernu. Protestujący nie zaakceptowali planów zarządu koncernu dotyczących restrukturyzacji firmy dystrybucyjnej. Domagają się pozostawienia wszystkich 17 oddziałów CPN (zarząd chce utworzyć 11 regionów) i gwarancji socjalnych dla załogi. Nie podoba im się także parytet wymiany akcji CPN na walory PKN, który wynosi 1 do 8. Zarząd doszedł do porozumienia z zakładową Solidarnością, która blokowała włączenie CPN do koncernu, domagając się przed sądem unieważnienia uchwały połączeniowej. Do sądu zwrócił się także OPZZ, jednak postępowanie na jego wniosek jest mniej zaawansowane niż w przypadku „S”. Debiut PKN na warszawskiej giełdzie ma nastąpić w listopadzie. Akcje koncernu mają też trafić na giełdę londyńską w postaci GDR. Skarb Państwa zamierza rzucić na rynek kapitałowy do 30 proc. walorów koncernu.
Gdańsk wciąż otwarty
Sprawa prywatyzacji drugiego po Płocku krajowego producenta paliw — Rafinerii Gdańskiej — wciąż pozostaje otwarta. Nafta Polska, jednoosobowa spółka Skarbu Państwa, do której należy większościowy pakiet akcji firmy z Wybrzeża, pracuje nad projektem zmian rządowego programu prywatyzacji sektora paliwowego. Obecnie program przewiduje sprzedaż gdańskiej spółki inwestorowi branżowemu oraz możliwość przejęcia przez RG 160 z 1410 stacji paliw CPN. Opcja powinna zostać zrealizowana w ciągu kilku miesięcy. Nieaktualna jest już koncepcja prywatyzacji rafinerii. Teraz właściciel szuka dla niej inwestora pasywnego. Najwyraźniej resort skarbu pogodził się z faktem, że sytuacja na światowym rynku paliwowym nie sprzyja poszukiwaniom inwestora z branży. W ogłoszonym w ubiegłym roku przetargu wzięły udział tylko trzy firmy. Ostateczną ofertę złożył Nafcie Polskiej jeden inwestor. Jednak cena, jaką zaproponował, była — zdaniem ministra skarbu — nie do przyjęcia.
Zapomniane południe
Aktualizacja rządowego programu prywatyzacji sektora rozstrzygnie też prawdopodobnie losy trzech „nie zagospodarowanych” dotąd rafinerii południowych — Jasła, Czechowic i gorlickiego Glimaru. Najsilniejszy z tej trójki Glimar na razie radzi sobie samodzielnie, szukając miejsca w niszach rynkowych. Firma planuje budowę kompleksu wodorowego (za 160 mln DEM), który ma jej zapewnić poszerzenie asortymentu o około 500 nowych produktów. Zamierza wytwarzać m.in. bazy do olejów smarowych, rozpuszczalniki, parafiny oraz nafty i oleje specjalne. W przyszłości Nafta Polska będzie prawdopodobnie szukać dla Glimaru inwestora strategicznego.
Rafineria Jasło, która nie znalazła nabywcy, liczy, że uda jej się sprywatyzować wydzielone spółki. Od kilku miesięcy firma buduje holding, wyłączając ze swojej struktury poszczególne zakłady oraz jednostki zajmujące się działalnością pomocniczą. Firma znalazła już dwóch partnerów do spółek. Lotos-Tank utworzony wraz z Rafinerią Gdańską zajmuje się obrotem paliwami. Chemi-Petrol, w którym wspólnikiem Jasła jest szczeciński Chemipol, rozpoczął niedawno produkcję emulsji parafinowej. Na decyzję przyszłego inwestora — niemieckiej firmy Degusa Hul — czeka należący do południowej rafinerii zakład sadz technicznych. Największy problem Jasła to wydział produkujący parafiny. Zakład wymaga zainwestowania około 20 mln zł. Przedsiębiorstwo nie jest w stanie samodzielnie sfinansować jego modernizacji. Firma ma też trudności ze znalezieniem partnera, mimo że jest największym w kraju producentem parafin.
Źle z Czechowicami
W najgorszej sytuacji jest, pozostawiona sama sobie, Rafineria Czechowice. Zatrzymanie przerobu ropy w spółce jest nieuchronne. Tymczasem sprzedaż paliw jest źródłem około 34 proc. przychodów przedsiębiorstwa. Firma wciąż liczy, że przejmie ją PKN. Płocki potentat nie wydaje się zainteresowany kapitałowym związkiem z Czechowicami. Rafineria ma nadzieję, że koncern skuszą jej magazyny paliwowe o pojemności 200 tys. metrów szesc. (w części PKN gromadzi obowiązkowe rezerwy paliw).
Spółka z południa jako jedyna produkuje obecnie bazy do olejów smarowych. Ich produkcja skończy się wraz ze wstrzymaniem przerobu ropy. Zarząd firmy zapewnia, że instalację do wyrobu olejów bazowych można zaadaptować do produkcji parafin wytwarzanych obecnie na niewielką skalę. Jeśli rafineria nie znajdzie partnera do alternatywnej produkcji, pozostanie jej wyłącznie magazynowanie i hurtowy obrót paliwami.
Agnieszka Berger