Rozmowa z dyrektorem zarządzającym polskiego Sotheby's
TRZY PYTANIA DO ARKADIUSZA WOJCIECHOWSKIEGO, DYREKTORA ZARZĄDZAJĄCEGO POLSKIEGO SOTHEBY’S INTERNATIONAL REALTY
Rozmowa z dyrektorem zarządzającym polskiego Sotheby's
TRZY PYTANIA DO ARKADIUSZA WOJCIECHOWSKIEGO, DYREKTORA ZARZĄDZAJĄCEGO POLSKIEGO SOTHEBY’S INTERNATIONAL REALTY
1 Ile muszę mieć pieniędzy, żeby skorzystać z usług Sotheby’s?
Sotheby’s kojarzy się z zamkami i rezydencjami na polach golfowych, ale w rzeczywistości nasza oferta jest skierowana do znacznie szerszego grona. Kwoty, które można z nami zainwestować, zaczynają się od około 100 tys. EUR (420 tys. zł). Polaków stać na inwestycje nie tylko na naszym rynku. Po kryzysie 2008 r. apartament z widokiem na Bałtyk w Kołobrzegu kosztuje tyle samo co z widokiem na Morze Śródziemne w Alicante.
2 Czy platforma Sotheby’s przyciągnie obcokrajowców do kupowania w Polsce?
Chcemy pokazać Polskę światu. Dziś nabywcy z zagranicy chcą mieć apartament w Krakowie, bo tylko to miejsce znają, ale przecież na tym Polska się nie kończy. W private bankingu Noble Banku pomagaliśmy zagranicznemu klientowi przy zakupie zdewastowanych kamienic w Katowicach czy Łodzi. Potencjał mają nadmorskie kurorty, jak Jurata czy Sopot, Mazury, często zniszczone zamki i pałace rozsiane po całym kraju, a nadające się na rezydencje.
3 W grupie Leszka Czarneckiego jest Lion’s House, który walczy o ten sam kawałek rynku co wy. Co macie z brandu Sotheby’s, za który trzeba sporo płacić?
Biznesy w naszej grupie często ze sobą konkurują. Światowa marka pozwoli nam rozszerzyć docelową grupę klientów. Są takie nieruchomości, jak apartamenty Angel Wawel: nie tylko cena ogranicza liczbę potencjalnych chętnych, ale też metraż, polichromie czy kaplica. To inwestycja dla zamożnego ekscentryka, który liczy się z tym, że jego nazwiska nie da się utrzymać w tajemnicy. Generalnie jednak pieniądze lubią ciszę. Zdecydowana większość klientów żąda anonimowości i wie, że w Sotheby’s ma ją zapewnioną.
Podpis: Rozmawiał Emil Górecki