Po słabym początku, kiedy to indeksy zgodnie notowały spadki, kolejne godziny przyniosły poprawę nastrojów na amerykańskich giełdach, choć końcówka znów rozczarowała.
Przed wyjściem w zielone obszary najdłużej „bronił” się wskaźnik największych blue chipów. Ostatecznie jednak poległ, zaś wzrost wskaźnika S&P500 w ostatniej fazie sesji został niemal zniesiony do zera.

Początkowa niepewność panująca wśród handlujących akcjami wynikała ze wzrostu obaw związanych z drugą falą epidemii po tym jak Niemcy i Korea Południowa poinformowały o wzroście nowych przypadków COVID-19. Szybko jednak przeważyły nadzieje związane z luzowaniem obostrzeń w kolejnych gospodarkach.
Wsparciem dla zwyżki na parkietach były przede wszystkim spółki technologiczne i opieki zdrowotnej. Indeks tych pierwszych jest obecnie około 6,5 proc. poniżej rekordowych poziomów z lutego. Wielu analityków studzi jednak nadmierny optymizm ostrzegając przed kolejną wyprzedażą gdyż oczekują coraz gorszych danych makroekonomicznych zapowiadających głęboką i długotrwałą globalną recesję.
Kolejną spadkową sesję zaliczyły walory firm z sektorów turystyki i podróży oraz szpitalnego, które są jednymi z najmocniej dotkniętych skutkami światowej pandemii.
Ostatecznie na zamknięciu poniedziałkowej sesji indeks Dow Jones IA zniżkował o 0,45 proc. Wskaźnik szerokiego rynku S&P500 rósł symbolicznie o 0,01 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq zwyżkował o 0,78 proc.
Podpis: Tadeusz Stasiuk