Kiedyś to było… czyli o tym dlaczego dziś tak łatwo przeoczyć pierwsze oznaki kryzysu

Jeszcze ćwierć wieku temu komunikacja odbywała się w jedną stronę. Kiedy w mediach pojawiła się treść niezgodna z prawdą, chwytało się za telefon i wyjaśniało sprawę, jeśli nie z samym autorem tekstu, to z jego przełożonym. Społeczeństwo ufało ekspertom i autorytetom, rzadko kiedy publicznie podważano naukowo dowiedzione prawdy (kształt ziemi jest ekstremalnym przykładem, ale czy 20 lat temu ktoś słyszał o płasokoziemcach?). Od tego czasu zmieniło się niemal wszystko.

Dzisiejszy krajobraz medialny to nie są proste rzeczy.

Mnogość źródeł informacji, narzędzi i kanałów komunikacji przytłacza i sprawia, że trudno się w tym wszystkim odnaleźć. Nowe media podsycają społeczne lęki i nieufność, której poziom z roku na rok rośnie, a nowe trendy, narzędzia i zjawiska pojawiają się niezwykle szybko.

Jeszcze nie do końca nauczyliśmy się skutecznie reagować na kryzysy wizerunkowe na TikToku, kiedy na platformie X (wtedy jeszcze Twitter) zapanowały nowe porządki, czyli całkowity brak moderacji i przyzwolenie na działalność wszelkiej maści trolli.

Na konsumentów mediów czeka dziś wszechobecna dezinformacja, od niedawna sprawnie zasilana sztuczną inteligencją w służbie czarnej strony mocy. Na dodatek, jako Polska, czyli kraj przyfrontowy bierzemy udział w wojnie informacyjnej. Dotyczy ona głównie sfery publicznej, ale i biznes nie jest wolny od zagrożeń (wystarczy wymienić chociażby ryzyka tj. atak hackerski, podbijanie wątków rasistowskich czy wykorzystywanie biznesu do dalszej polaryzacji i eskalowania negatywnych emocji). Dorzućmy do tego sosu jeszcze fakt, że dziś czerpiemy informacje głównie z linków, krótkich chwytliwych leadów i mało kto w codziennym zabieganiu zastanawia się nad tym, czy to, co przeczytał na pewno jest prawdą – i nowy fejk gotowy. Tak było w powodzi począwszy od zawyżonej liczby ofiar, przez plotkę o planowanym wysadzeniu wałów we Wrocławiu, na droższych workach na piasek w Leroy Merlin kończąc. Tak było w Covidzie, po wybuchu wojny czy w sprawie importu zboża z Ukrainy i wielu innych okolicznościach.

Ale to nadal nie wszystko. Do katalogu okoliczności, na które trzeba zwracać uwagę w dzisiejszym otoczeniu marki, trzeba też dołączyć monitorowanie trendów, które niekoniecznie mogą dotyczyć nas bezpośrednio i natychmiastowo. Chodzi tu o ruchy społeczne (np. me too), nowe regulacje czy zmiany legislacyjne. I tak np. ustawa o sygnalistach dla zespołu odpowiedzialnego za reputację firmy powinna być znakiem do działania – od teraz bowiem osoba chcąca nagłośnić nieprawidłowości będzie miała możliwość publicznego nagłośnienia sprawy np. za pomocą mediów społecznościowych. W takiej sytuacji warto wewnętrznie sprawdzić z HR-em, jak wyglądają statystyki, na ile sprawnie działają wewnętrzne narzędzia dla sygnalistów czy przeanalizować komentarze pracownicze nt. naszej firmy w sieci.

Jak się w tym wszystkim odnaleźć?

W centrum tego uniwersum jest nasza marka, na której reputację pracowaliśmy przez lata. Jak w tym gąszczu okoliczności zabezpieczyć ją przed kryzysem? Co zrobić, aby nie stać się ofiarą rasistowskiej narracji (jak na przykład firmy, których reklamy z udziałem osób o różnym kolorze skóry są stałym przedmiotem obelg na X) czy negatywnego trendu na TikToku (filmiki z niszczenia czy spuszczania w toalecie produktu, który z jakiegoś powodu znalazł się w niełasce, odnotowują miliony odtworzeń)?

Newsletter konferencje.pb.pl
Informacje o konferencjach, warsztatach, webinarach oraz promocjach. 10% rabatu na każde wydarzenie. Dostęp do wiedzy klasy biznes.
ZAPISZ MNIE
×
Newsletter konferencje.pb.pl
autor: Mateusz Stempak
Ostatnia środa miesiąca
Informacje o konferencjach, warsztatach, webinarach oraz promocjach. 10% rabatu na każde wydarzenie. Dostęp do wiedzy klasy biznes.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: [email protected]. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: [email protected]. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.

Weź udział w 20. Kongresie Public Relations i Komunikacji (28-29 października w Warszawie) >>

Dobrze skalibrowany monitoring mediów wydaje się być kluczem do świętego spokoju. Niestety. Dziś takie podejście to pozorna gwarancja bezpieczeństwa. Tradycyjny nasłuch już nie wystarcza. Nie ma póki co narzędzi, które bez udziału człowieka prawidłowo wyłapią wszystkie punkty zapalne.

A nawet jeśli już zmonitorujemy jakiś negatywny post lub dyskusję, skąd wiedzieć, czy reagować już czy za chwilę (albo wcale, bo może się nie rozwinie)? I czy jeśli dyskusja zaczęła się w piątek, a dziś mamy poniedziałek, to czy warto się do niej odnosić?

Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Od czego zacząć monitorowanie ryzyk reputacyjnych, tak by było skuteczne i dało nam szansę zareagować, zanim będzie za późno?

  1. Odpowiednia parametryzacja monitoringu mediów tradycyjnych i społecznościowych. Ma kluczowe znaczenie w kontekście prewencji kryzysowej. Jeśli chcesz wykorzystać monitoring jako element ochrony antykryzysowej, twoim pierwszym krokiem powinno być stworzenie mapy ryzyk. Dopiero to pozwoli na opracowanie kompletnego zakresu fraz do monitorowania i wyłapywanie potencjalnych zagrożeń z otoczenia Twojej firmy lub marki.
  2. Sam monitoring zewnętrznych źródeł to jednak za mało – kluczowa jest także sprawna i stała wymiana informacji wewnątrz firmy, z kluczowymi działami tj np. HR, IT, compliance, sprzedaż czy produkcja. Dzięki temu będziemy w stanie odpowiednio wcześniej przygotować się do ryzyk wewnętrznych związanych np. z koniecznością zwolnień, nowych obowiązków prawnych, kontrowersyjnych kampanii marketingowych czy próbą wykradzenia danych.
  3. Czy brak nazwy naszej marki w rozwijającej się dyskusji nt. branży to znak, że możemy spać spokojnie? Odpowiednie dopasowanie narzędzi do monitoringu wraz z analityką, raportowaniem i systemem alertów (optymalnie wzbogaconych o rekomendacje pierwszych kroków do podjęcia) pozwoli przewidzieć, czy i jak negatywny wątek, z pozoru nie dotyczący nas bezpośrednio, będzie się rozwijać i wpływać na zaufanie do naszej marki. I choć wsparcie technologii już teraz ułatwia codzienne zarządzanie ryzykiem wizerunkowym, czynnik ludzki i sprawna wymiana informacji nadal pozostają tu kluczowe.

Autorka: Magdalena Zwolińska, partnerka Lighthouse

Dlaczego warto wziąć udział w naszych konferencjach?

20

lat doświadczenia w organizacji wydarzeń dla biznesu

Doświadczenie

Konferencje, warsztaty i szkolenia dla biznesu organizujemy od 2004 roku. Najbardziej aktualne tematy dla przedstawicieli wielu branż oraz uznana marka na rynku sprawiają, że jesteśmy czołowym organizatorem wydarzeń skierowanych do specjalistów, menedżerów i przedstawicieli wyższej kadry zarządzającej, którzy stawiają na rozwój i nieustanne podnoszenie kwalifikacji.

1546

firm zaufało nam w 2023 roku

Profesjonalizm i nowoczesne kategorie szkoleń

Nasze konferencje, warsztaty oraz szkolenia biznesowe prowadzą najlepsi mówcy - trenerzy i praktycy będący uznanymi ekspertami w swoich dziedzinach i mający na swoim koncie znaczące osiągnięcia. Pomożemy Ci w wielu dziedzinach - zarządzaniu zespołem, budowaniu marki osobistej, udoskonalaniu obsługi klienta, poznaniu nowych trendów rynkowych, nadchodzących zmian legislacyjnych itp. Nie ma lepszej inwestycji niż inwestycja w siebie.

3396

uczestników wydarzeń w 2023 roku

Tysiące zadowolonych klientów

Efektywne prowadzenie firmy nie jest możliwe bez ciągłego rozwoju, zdobywania wiedzy i umiejętności korzystania z odpowiednich narzędzi. Wiedzą o tym tysiące przedsiębiorców, menedżerów i specjalistów, którzy co roku uczestniczą w naszych wydarzeniach, szukając nie tylko wiedzy i inspiracji, ale również doskonałej okazji do nawiązania cennych kontaktów. Udział w wydarzeniach PB to doskonałe forum wymiany doświadczeń i networkingu.