Krzysztof Rosiński jest drugim oprócz Leszka Czarneckiego ujawnionym indywidualnym akcjonariuszem Getin Holding. Niedawno wpłacił na konto spółki milion złotych, obejmując milion akcji, które dzisiaj są warte blisko 9 mln zł.
— Akcje będą zablokowane. Jeśli nie zrealizuję bardzo agresywnych celów na kolejne lata, muszę akcje odsprzedawać spółce, również po złotówce —wyjaśnia Krzysztof Rosiński.
Krzysztof Rosiński będzie mógł dysponować akcjami dopiero po walnym zamykającym 2011 r., czyli za ponad dwa lata. Nie wiadomo też, czy dostanie wszystkie. Holding już po roku zweryfikuje cele, jakie ma osiągnąć na koniec 2010 r. Jeśli prezes zadań nie zrealizuje, część akcji będzie musiał odsprzedać. Za dwa lata Krzysztof Rosiński może być więc najlepiej zarabiającym bankowcem w Polsce, ale może zdarzyć się, że będzie pracował za darmo… Raczej nie ma możliwości, by stało się to drugie.
Krzysztof Rosiński nie chce ujawniać, jakie warunki musi spełnić, żeby akcjami dysponować, ale jako akcjonariusz chce, by Getin Holding był wart przynajmniej dwa razy więcej niż obecnie.
— Liczę, że zrealizujemy nasz plan — mówi szef Getin Noble.
Prezes banku mówi w liczbie mnogiej nie tylko dlatego, że nie sam, ale cały zespół będzie osiągał założone cele. Mówi tak także dlatego, że Getin Noble będzie miał... dwóch prezesów.
— Bank będzie zarządzany wspólnie: przeze mnie i przez Jarka Augustyniaka. Spotkałem się z czymś takim w Japonii, gdzie w firmach jest dwóch co-CEO’s. U nas to niemożliwe, dlatego jest stanowisko pierwszego wiceprezesa z dużym wpływem na zarządzanie — mówi Krzysztof Rosiński.
Jarosław Augustyniak w połączonym banku będzie więc odpowiadał nie tylko za private banking, jak mówiło się wcześniej. Krzysztof Rosiński nie kryje, że liczy na innowacyjne pomysły ekipy, którą zbudował Noble. I taki właśnie ma być nowy stary bank: innowacyjny. Choć pewnie niektórym trudno to określenie skojarzyć z Getinem.
Więcej we wtorkowym "Pulsie Biznesu"