Detaliczne ramię banku ma ponad 2 mln klientów i 226 tys. za granicą
Wycieczka do Czech i na Słowację udała się. Mimo to mBank na razie nigdzie dalej za granicę się nie wybiera.
W mBanku kończy się pilotażowy program obsługi zamożnej klienteli. Na 2 mln klientów, jakich ma, więcej niż przeciętne dochody wykazuje ponad 160 tys. Dotąd obsługą bogatszych zajmował się bratni MultiBank. mBank miał być darmową platformą internetową. Teraz pozycjonowanie marek zmienia się. Zamożnych klientów mają obydwa banki. Tyle że MultiBank jest dla tych, którzy potrzebują banku z siecią oddziałów. mBank ma klientów, którzy tej potrzeby nie odczuwają. BRE Bank uznał, że najbogatszym z nich może się przydać porada specjalisty od inwestycji. To dla nich jest pilotaż, w którym bierze udział grupa klientów obsługiwana przez siedmiu doradców z centrali w Łodzi.
— Wstępne wnioski są zachęcające. Pytanie nie brzmi, czy program kontynuować, ale jak szybko go rozwijać — mówi Jarosław Mastalerz, wiceprezes BRE Banku, odpowiedzialny za pion detaliczny.
Nam recesja niegroźna
I tu pojawiają się pytania: czy doradcy mają pracować w centrali, czy ruszyć w teren. Nadciągające spowolnienie gospodarcze skłania do powściągliwości w planowaniu. Choć, trzeba dodać, Jarosław Mastalerz raczej optymistycznie zapatruje się na przyszłość.
— Recesja w Polsce nie rozłoży się proporcjonalnie w całym społeczeństwie. Nasi klienci odczują skutki spowolnienia w mniejszym stopniu niż pozostali. To głównie ludzie młodzi, wykształceni, lepiej uposażeni — mówi szef detalu w BRE Banku.
Przyznaje jednak, że w przyszłym roku trudniej będzie prowadzić biznes. Osłabnie dynamika kredytów hipotecznych, choć być może spadek uda się zrekompensować wpływami z rosnących marż. Jarosław Mastalerz zapewnia, że dopóki BRE Bank będzie miał zapewniony dopływ franka, dopóty nie wycofa go z oferty. Jednak trudno wyrokować o przyszłości kredytów w tej walucie, bo na rynku trudno ją zdobyć, nawet z pomocą właściciela, czyli Commerzbanku.
Słowackie euro
Sporo natomiast uzbierał depozytów w euro, które do mBanku wpłacili klienci z Czech i Słowacji. Na koniec III kw. było to 672,1 mln EUR. Bank, który niemal równo rok temu debiutował po południowej stronie Tatr, dobrze się tam przyjął. Świadczą o tym liczby: 226 tys. klientów i ponad 2,3 mld zł depozytów.
— MBank udowodnił, że prezentuje równie dobry model biznesowy, jak np. ING Direct, i sądzę, że mógłby z nim śmiało konkurować. Po roku działalności za granicą wiemy, że ten kierunek należy kontynuować — mówi Jarosław Mastalerz.
W najbliższej przyszłości mBank nigdzie się nie wybiera.
— Przyszły rok to nie jest dobry moment na ekspansję zagraniczną. Musimy zaczekać, aż nad rynkiem opadnie mgła i wtedy zobaczymy, co jest na horyzoncie — mówi szef detalu w BRE Banku.
MBankowi, wspieranemu przez MultiBank w kraju, akcja zbierania lokat też nieźle poszła. Na koniec listopada BRE Bank zgromadził 20 mld zł. Na koniec IV kw. 2007 r. stan depozytów wynosił 12,7 mld zł.
Okiem Eksperta
Marek Juraś
analityk BZ WBK
MBank musi się rozwijać
Zagraniczny projekt mBanku jest za duży, by z niego zrezygnować, i za mały, by przynosił satysfakcjonujące zyski. Dlatego BRE Bank musi go rozwijać, tym bardziej że mBank na Słowacji i w Czechach udowodnił, że potrafi rozpychać się na poukładanym rynku. Czy teraz jest dobry moment na ekspansję? Pewnie będzie trudniej, ale gdy bank wchodził tam, też nikt nie dawał gwarancji na sukces.