Na początku 2010 roku wielu analityków
oczekiwało, że będzie on rokiem znacznej poprawy wyników spółek na rynkach
światowych (+25%), solidnych wzrostów cen akcji oraz minimalnych zysków z
inwestycji w obligacje. Teraz już wiemy, jak bardzo się pomylili…
Okazali się oni zbytnimi pesymistami w kwestii zysków spółek, gdyż ich wzrost
przekroczy 30 proc., a niepoprawnymi optymistami odnośnie do zachowania indeksów
giełdowych, które do tej pory jest słabe. Co się zaś tyczy wzrostu cen obligacji
– jego skala była całkowitym zaskoczeniem. Nic dziwnego, że w tych warunkach
nawet najsprytniejsi zarządzający funduszami hedgingowymi nie mogą zaliczyć tego
roku do udanych.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Na początku 2010 roku wielu analityków
oczekiwało, że będzie on rokiem znacznej poprawy wyników spółek na rynkach
światowych (+25%), solidnych wzrostów cen akcji oraz minimalnych zysków z
inwestycji w obligacje. Teraz już wiemy, jak bardzo się pomylili…
Okazali się oni zbytnimi pesymistami w kwestii zysków spółek, gdyż ich wzrost
przekroczy 30 proc., a niepoprawnymi optymistami odnośnie do zachowania indeksów
giełdowych, które do tej pory jest słabe. Co się zaś tyczy wzrostu cen obligacji
– jego skala była całkowitym zaskoczeniem. Nic dziwnego, że w tych warunkach
nawet najsprytniejsi zarządzający funduszami hedgingowymi nie mogą zaliczyć tego
roku do udanych.
Skoro jednak połączenie dynamicznej poprawy wyników, silnych bilansów spółek
i wycen na rozsądnych poziomach nie uczyniło jak dotąd akcji atrakcyjną
inwestycją, to co może to sprawić?
Rynki finansowe starają się wyceniać przyszłość. Przeszłość i teraźniejszość
nie mają dla nich znaczenia. Fakt ten rzadko kiedy był równie oczywisty jak
dziś. Inwestorzy ignorują obecnie wiele pozytywnych sygnałów i koncentrują się
na obawach o powrót recesji. Strach ten nie jest bezpodstawny. Inwestorzy od
dawna zdawali sobie sprawę, że to wzrost konsumpcji będzie musiał być głównym
motorem drugiej fazy ożywienia na rynkach rozwiniętych. Koniec pierwszej fazy
nadchodzi wielkimi krokami, a konsumenci, póki co, nie są skłonni przejąć
pałeczki ożywienia od sektora przemysłowego.
Konsumenci wiedzą, że w 2011 roku dotknie ich surowa polityka fiskalna.
Wiedzą również, że podwyżki płac będą minimalne. Cały czas obawiają się, że
sytuacja na rynku pracy nie poprawi się jeszcze przez dłuższy czas. A co chyba
najważniejsze, zaczynają zdawać sobie sprawę, że już wkrótce będą musieli
zapłacić wysoką cenę za starzenie się społeczeństwa. Niewątpliwie, coraz
częstszym tematem debaty publicznej będzie przyszły kształt systemów
emerytalnych, które obecnie są kolosem na glinianych nogach. Nasuwa się zatem
pytanie: dlaczego ci sami konsumenci mieliby teraz zwiększać wydatki?
Niektórzy analitycy sugerują, że wydatki gospodarstw domowych powinny
wzrosnąć, ponieważ jest to typowe w obecnej fazie cyklu koniunkturalnego.
Jednakże, do tej pory mało co w bieżącym ożywieniu było typowe i „normalne”.
Opowieści z arkusza zleceń
Newsletter autorski Kamila Kosińskiego
ZAPISZ MNIE
×
Opowieści z arkusza zleceń
autor: Kamil Kosiński
Wysyłany raz w miesiącu
Newsletter z autorskim podsumowaniem najciekawszych informacji z warszawskiej giełdy.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: rodo@bonnier.pl. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: iod@bonnier.pl. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.
Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych i Europie ważą się dalsze losy światowej
gospodarki, “wyznawcy drugiego dna” wyprzedają akcje i kupują obligacje,
zwiększając w ten sposób prawdopodobieństwo scenariusza, którego tak się
obawiają. Ci sami inwestorzy są świadomi, że rządy i banki centralne krajów
rozwiniętych mają obecnie bardzo ograniczone pole manewru by zapobiec
wystąpieniu drugiego dna recesji gdyby zaczęło się ono realizować. Wyczerpały
się zapasy tradycyjnych remediów w postaci polityki monetarnej (obniżki stóp
procentowych) i stymulacji fiskalnej (obniżki podatków). Do dyspozycji pozostają
jedynie “niekonwencjonalne” środki takie jak dodruk pieniądza lub wprowadzanie
ulg podatkowych, nieprzewidzianych w budżecie państwa. Niektóre kraje, w tym
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, już od jakiegoś czasu dość liberalnie
używają prasy drukarskiej. Jednak nawet one mają trudności w przekonaniu
unikających ryzyka konsumentów do mniejszych oszczędności i zwiększenia
wydatków. Dlatego też Dr Bernanke może jeszcze zwiększyć dawkę
niekonwencjonalnych środków dopingujących dla amerykańskiej gospodarki.
Zatem, duża doza ostrożności, z jaką rynki finansowe oceniają przyszłość
popytu konsumpcyjnego, wydaje się zrozumiała. Istotnie, przyszły wzrost
gospodarczy i inflacja na rynkach rozwiniętych będą zapewne na bardzo niskich
poziomach. Wydaje się, że na rynkach obligacji uformowała się bańka cenowa,
jednak jej szybkie pęknięcie jest raczej mało prawdopodobne. Dla rynku, którym
rządzi niepewność, charakterystyczne będą zapewne skromne stopy zwrotu i
konieczność efektywnej dywersyfikacji.
Dla akcji na rynkach rozwiniętych oznaczać to może pozostawianie w
długotrwałej, żmudnej konsolidacji, a prawdopodobieństwo spadków może nawet
nieco przewyższać szanse wzrostów, szczególnie dla spółek cyklicznych ze Stanów
Zjednoczonych i strefy euro. Pod tym względem rok 2010 może jawić się jako rok
stracony dla akcji z tych rynków.
Jednak przyjmując podejście długoterminowe, uważamy, że dobre okazje
inwestycyjne to obecnie akcje spółek z regionu rynków wschodzących, zaś na
rynkach rozwiniętych - akcje defensywnych spółek dywidendowych.
Ad van Tiggelen Senior Investment Specialist ING Investment
Management