Absolutorium to oczywistość

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-07-26 00:00

GRY SEJMOWE

Dla posłów przebierających już nogami do urlopów najważniejszym wydarzeniem podczas pożegnalnego posiedzenia będzie oczywiście czwartkowe rozstrzygnięcie w kwestii nowego ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Jeszcze w środę poddawano w wątpliwość, czy resort ten na pewno pozostanie w rękach PSL. Z niepojętych powodów rozpowszechniano pogłoski, także ustami marszałek Ewy Kopacz, że przecież rolnictwo przypada ludowcom z mocy umowy koalicyjnej. Tymczasem w obecnej kadencji takowa… w ogóle nie istnieje.

Oprócz takich emocjonujących igrzysk, sejmowy kalendarz nakazuje przed wakacjami także nudne rozpatrzenie absolutorium dla Rady Ministrów. Podobnie jak uchwalanie budżetu państwa, jego podsumowanie od lat przebiega według utartego schematu, co najwyżej koalicjanci i opozycjoniści zamieniają się miejscami. Dlatego bez pudła można obstawiać, że w piątkowym głosowaniu absolutorium dla rządu z tytułu wykonania budżetu 2011 poprą PO i PSL, a przeciw będą PiS, SP i SLD. Dopiero w końcowce rozliczanego roku zaistniał Ruch Palikota, zatem może się taktycznie wstrzymać.

Skoro wynik głosowania jest oczywistością, zatem wczorajsza wielogodzinna debata była tylko teatrem.

Najwyższa Izba Kontroli pochwaliła wykonanie budżetu 2011 i nawet zaakcentowała zmniejszenie deficytu – zamiast planowanego 40,2 mld zł wykonany 25,1 mld zł. Dzięki temu obniżyła się dynamika wzrostu długu publicznego. Jak co roku pogorszyła się natomiast sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Opozycja i tak wie, że wszystkie pochwały budżetu 2011 to tylko efekt kreatywnej księgowości, a rzeczywistości tak zakłamać się nie da.