Najdroższy w karcie był czarny parasol. Talerz o średnicy trzydziestu paru centymetrów, do którego Tadeusz Kantor przytroczył miniaturę symbolicznej dla swojej twórczości parasolki, kosztował 90 tys. zł. 22 listopada na aukcji w Desie Unicum można było licytować kolekcję Jana Styczyńskiego — fotografa, który zostawiał artystom płaskie, świeżo wypalone misy, a ich zadaniem było pozostawić na nich typową dla siebie kompozycję.

Każda to unikat, ale w cenie niektórych dałoby się kupić olejny obraz danego twórcy — echem odbija się więc od tych mis pytanie, czy to jakiś rynek ze snu, czy może dopiero sen o rynku.
Agresywne usta — a nawet agresywne piersi — mogłyby sugerować, że są zaczerpnięte z jednej z tych prowokacyjnych wypowiedzi jakiegoś zaczepnego kuratora, jednak nie tym razem. W takich określeniach dorobek Jerzego Nowosielskiego opisywał Tadeusz Różewicz, odnosząc się do ostatnich czarnych obrazów, na których przedstawiane kobiety smażyć miały się w ogniu i smole.
Jego zdaniem, akt kobiecy był w tym malarstwie schronieniem diabła — a jak się ostatnio okazuje, nie tylko, bo w „Różowym akcie” na talerzu udało się też ulokować 60 tys. zł. Mniej, bo 38 tys. zł, zdeponowano w ościach, a do 55 tys. zł w kostkach. Ułożone w różne układy fragmenty rybichszkieletów są znakiem rozpoznawczym Jonasza Sterna, natomiast w menu kostek można było wybierać — czarno-białe kwadraty były na talerzach Ryszarda Winiarskiego, a te kolorowe i wylicytowane do 55 tys. zł Henryka Stażewskiego.
Dysponując podobnym budżetem, inwestor śmiało mógłby się więc przymierzać do aukcji w Christie’s, gdzie licytuje się ceramikę Picassa, ale nie można zapominać o podstawowej istotnej różnicy. Kolekcja polskich talerzy jest jedna, a całych edycji projektu hiszpańskiego malarza ponad 630 — a co najciekawsze, nigdy do końca nie wiadomo, czy to źle, czy dobrze. Na rynku sztuki o inwestycyjnym potencjale z jednej strony decyduje unikatowość, z drugiej jednak największe wzięcie ma to, co jest rozpoznawalne — jak jeden z licznych autoportretów Malczewskiego czy typowy koń z warsztatu Kossaków. Parasol jest charakterystyczny dla Kantora, ale interesujące będzie, czy zwiększy wartość w formie tak niespotykanej.
Zanim talerze nie trafią na rynek wtórny, niewiele o ich cenach można wobec tego powiedzieć, a odsprzedaży trudno się przecież spodziewać w najbliższym czasie. Z Nowosielskim, Różewiczem i agresywnymi ustami było zresztą podobnie — malarz miał opowiadać pisarzowi, jak zgasił kiedyś cygaro na kolanie koleżanki, tymczasem Różewicz zasugerował, że z ostrą grą mogło być raczej na odwrót. Słynący z sadystycznych wątków artysta nawet na plaży miał nosić dłuższe nogawki, poza tym — we wspomnianych pisarza — nigdy nie był też palaczem.