Akcje w Turcji szybko nie odbiją

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2014-01-31 00:00

Hit sprzedażowy TFI sprzed roku pozbawił inwestorów około połowy pieniędzy. Perspektywy ich odzyskania są mgliste.

Między 20 a 28 stycznia fundusze akcji tureckich straciły po kilka procent. Najmniej — UniAkcje Turcja (2 proc.), najwięcej — Investor Turcja (5,9 proc.). Jeszcze gorzej poszło w tym czasie funduszom akcji rosyjskich. Najlepszy w grupie okazał się Caspar Akcji Rosyjskich (stracił 4,9 proc.), najgorszy — Quercus Rosja (7,1 proc.). Od lata 2011 r. wartość jednostek funduszy rosyjskich osiąga jednak co jakiś czas takie poziomy jak obecnie, by po chwili wznieść się w górę. Tymczasem fundusze inwestujące nad Bosforem od maja 2013 r. są w ciągłym trendzie spadkowym. Ci, którzy w nie wtedy zainwestowali, stracili już około połowy swoich pieniędzy.

None
None

— Ci, którzy zainwestowali w maju 2013 r. i mają takie straty, powinni zachować spokój. W Turcji nikt nie mówi o recesji, ale o wzroście gospodarki. Dochodzi jednak czynnik polityczny — wyjaśnia Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.

Także Robert Burdach, zarządzający funduszem UniAkcje Turcja, uważa, że ogólnie dobre perspektywy gospodarki tureckiej wynikające np. z demografii się nie zmieniły. Twierdzi jednak, że podniesienie stóp procentowych przez turecki bank centralny 28 stycznia 2014 r. negatywnie wpłynie na wyniki tamtejszych spółek w 2014 r.

— W dłuższym terminie przyniesie jednak korzyści — zaznacza Robert Burdach. Zwraca też uwagę na turecki kalendarz polityczny. W marcu są tam wybory samorządowe, potem prezydenckie, a w 2015 r. parlamentarne.

— Jeśli w wyborach samorządowych partia rządząca obroni swoją pozycję, to będzie wiadomo, czego oczekiwać. Jeśli sukces odniesie opozycja, to niepewność może utrzymać się do jesieni — uważa Robert Burdach.

— Sukces Turcji w ostatniej dekadzie wynikał z rządów jednej opcji politycznej, która miała bardzo dobre pomysły gospodarcze — dodaje Marek Buczak. Marcin Kiepas, dyrektor działu analiz Admiral Markets, uważa jednak, że perspektywy wszystkich rynków wschodzących nie są dobre, bo amerykański Fed będzie dalej ograniczał skup aktywów. Marcin Kiepas i Marek Buczak dodają, że dla zachowania giełdy rosyjskiej krytyczna jest natomiast cena ropy.

— Rosja przez ostatnie 2 lata nie spełniła oczekiwań. Dyskonto w wycenie tamtejszych spółek utrzymuje się, co sprawia, że większość inwestorów skupia się na inwestycjach kilkutygodniowych. To zaś powoduje, że giełda utrzymuje się w trendzie bocznym i ta sytuacja może jeszcze potrwać. To, co spowodowało ostatnie bardzo silne spadki spółek rosyjskich, to słabe dane z Chin. Chińskie zapotrzebowanie ma duży wpływ na ceny surowców — komentuje Marek Buczak.