Giełdowy beniaminek z branży bankowej pokazał stratę za IV kwartał 2012 r. Chociaż rynek był na to przygotowany — Wojciech Sobieraj, prezes Aliora, już dwa tygodnie temu zapowiadał, że w wynik uderzą rezerwy na koszty programu motywacyjnego — kurs banku spadł wczoraj o 2,85 proc. Strata kwartalna wyniosła 48,8 mln zł, a cały rok zamknął się 174 mln zł zysku.
— Wyniki są mniej więcej takie, jakich można było się spodziewać. Zobaczymy, jak w kolejnych kwartałach bank wykorzysta kapitały i depozytyna akcję kredytową — mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.
Z zapowiedzi banku wynika, że zamierza aktywnie spożytkować zgromadzoną płynność i poduszkę kapitałową. Wojciech Sobieraj mówi o obudzeniu akcji kredytowej wśród firm. Spodziewa się też, że powróci popyt na kredyty inwestycyjne. Z optymizmem zapatruje się na 2013 r.
— prognozuje wzrost gospodarczy bliższy 2 proc. niż 1. Bank zamierza nadal intensywnie rozwijać sieć, stawiając jednak na mikrooddziały Alior Express, których liczba w tym roku ma się podwoić do 200. Plany akwizycji klientów zakładają pozyskanie 400 tys. osób. Na koniec 2012 r. było ich prawie 1,5 mln. Andrzej Powierża uważa, że dla Aliora najważniejszy będzie kształt rekomendacji nadzoru w sprawie ubezpieczeń sprzedawanych w bankach.
— To poważny czynnik ryzyka, ponieważ przychody banku z produktów ubezpieczeniowych są większe niż zysk brutto po odliczeniu kosztów jednorazowych. Innymi słowy — bez ubezpieczeń nie byłoby zysków — mówi Andrzej Powierża.
Problem ten dotyczy jednak wielu banków, które model sprzedaży kredytów gotówkowych oparły na ubezpieczeniach.
— Alior jako dynamiczny bank może szybciej znaleźć remedium na ewentualne ograniczenia nałożone przez regulatora. Paradoksalnie, może to być nawet dla niego szansa — uważa analityk.