2,6 mld zł – o tyle skurczyła się podczas poniedziałkowej sesji na GPW kapitalizacja Allegro, największego gracza na polskim rynku e-handlowym. Powód? Informacje o powrocie do Polski eBaya, e-handlowego giganta w skali międzynarodowej. A właściwie nie tyle o powrocie, ile o „nowym otwarciu”, bo eBay, który wszedł do Polski w 2005 r. i oficjalnie wycofał się z niej w 2008 r., w ostatnich latach u nas działał, ale bez fajerwerków.
- Naszym celem jest stanie się jedną z ulubionych platform zakupowych Polaków w najbliższych latach. Celujemy w TOP3 największych platform e-commerce w Polsce – mówi Paolo Levoni, starszy dyrektor ds. handlu transgranicznego w UE w eBayu, cytowany w komunikacie spółki.
Jak eBay chce tego dokonać? W pierwszej kolejności uruchamia automatyczne tłumaczenie zagranicznych ofert na język polski.
- Nasza platforma jest już w Polsce od kilku lat, ale teraz będzie to dla nas nowe otwarcie i zaledwie pierwszy krok rozwojowy na tym rynku. Podobnie jak na innych rynkach, będziemy przyglądać się preferencjom lokalnych odbiorców i dostosowywać nasze operacje do ich wymagań. Polacy będą mieli teraz dostęp w swoim własnym języku do portfolio dużych sprzedawców, m.in. z Hiszpanii, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii, co ułatwi również kwestie logistyczne. W głównej mierze stawiamy na rozwój funkcjonalności aplikacji mobilnej, gdyż nasze analizy pokazały, że Polacy w większości kupują właśnie przy pomocy tego narzędzia. Jeżeli pojawi się taka potrzeba, nawiążemy współpracę z operatorami logistycznymi, rozszerzymy opcje płatności o kolejne systemy lub wzbogacimy programy lojalnościowe - mówi Paolo Levoni
Podczas poniedziałkowej sesji kurs Allegro spadał momentami o ponad 8 proc., do 32,5 zł za akcję. Bywało jednak gorzej. W pierwszej połowie marca notowania polskiego giganta e-handlowego znalazły się na historycznym minimum ok. 26 zł, czyli o 40 proc. poniżej ceny w IPO z jesieni 2020 r.
- Wyraźny spadek kursu Allegro po zapowiedziach eBaya traktuję głównie jako reakcję inwestorów zagranicznych, którzy nie znają specyfiki polskiego rynku, nie wiedzą, w jaki sposób eBay tu funkcjonował i jak był postrzegany. Zapowiedzi same w sobie tak głębokiego spadku nie uzasadniają, bo eBay ani nie otwiera polskiego oddziału, ani nie ogłasza szerokiej kampanii marketingowej w różnych kanałach - mówi Dominik Niszcz, analityk Trigonu.
Paweł Szpigiel, analityk mBanku, po początkowym obsunięciu się kursu Allegro o ok. 2 proc. wysłał klientom notatkę, że o ile spadek w tej skali jest uzasadniony, o tyle większy – już nie.
- Reakcja rynku jest mimo wszystko zadziwiająca. Oczywiście eBay to duża, międzynarodowa firma, gracz z doświadczeniem i know-how, którego nie należy lekceważyć. Trzeba jednak pamiętać, że polski rynek jest dojrzały, a klienci są przyzwyczajeni do wysokiego standardu usług: szybkich i tanich przesyłek, szerokiego wachlarza płatności z opcją kredytu i opieki posprzedażowej w wypadku jakichkolwiek problemów. Konkurencja Allegro z Amazonem warunki dla konsumentów jeszcze bardziej poprawiła, więc bez dobrze rozwiniętej logistyki, metod płatności i dodatkowo programu lojalnościowego jak Smart czy Prime trudno walczyć o duże udziały rynkowe - mówi Paweł Szpigiel.
eBay w kolejce chętnych do odegrania większej roli na polskim rynku nie jest pierwszy. Za plecami Allegro największy jest chiński AliExpress, konsekwentnie rozwija się Amazon, ambicje ma też m.in. singapurskie Shopee.
- Na razie zapowiedziane przez eBay’a elementy „nowego otwarcia" nie dają podstaw do wiary w uzyskanie przez niego znaczącego udziału rynkowego w średnim terminie. Z punktu widzenia inwestorów e-handlowych jego komunikat należy jednak odczytać pozytywnie - jako potwierdzenie, że polski rynek mimo postpandemicznego wyhamowania nadal jest postrzegany jako atrakcyjny, a duzi gracze wierzą w jego rozwój - mówi Paweł Szpigiel.