Antyrakiety na grząskim gruncie

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-08-09 00:00

GRY BUDŻETOWE

Święto Wojska Polskiego już blisko, co czuć z rozpoczynającego się corocznego wysypu deklaracji polityków, słownie przychylających armii budżetowego nieba. Jak przystało konstytucyjnemu zwierzchnikowi sił zbrojnych, najszybszy był prezydent, który wczoraj dał głos za pośrednictwem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Notabene już niejeden raz okazywało się, że owa przyprezydencka instytucja miewa inne koncepcje militarne niż Ministerstwo Obrony Narodowej (MON).

Najświeższym pomysłem forsowanym przez ośrodek prezydencki jest pilne zbudowanie przez Polskę systemu obrony przeciwrakietowej. Absolutnie nie należy tego mylić ze słynną amerykańską tarczą globalną, chodziłoby o pociski najkrótszego, krótkiego i najwyżej średniego zasięgu. Czyli skąd? Jedyne miejsca startu, które na gorąco przychodzą nam do głowy, to okręg Kaliningradu lub Białoruś — ale nigdy nic nie wiadomo…

Abstrahując od geopolitycznych analiz realnego zagrożenia Polski, najciekawsza jest równie nowatorska co niejasna w szczegółach koncepcja sfinansowania kosztownego antyrakietowego programu. Źródłem pieniędzy miałaby stać się jakaś wynikająca ze wzrostu gospodarczego nadwyżka ponad zwyczajnym budżetem MON, ustawowo wynoszącym 1,95 proc. PKB.

Aż się prosi, by jeszcze przed 15 sierpnia bardzo konkretnie odniosło się do prezydenckiego pomysłu nie MON, lecz Ministerstwo Finansów. Na razie wszelkie gospodarcze znaki na niebie i ziemi sygnalizują, że w najbliższych kilku latach cudowne źródło sfinansowania kosztownego systemu antyrakiet to imaginacja i ma on fundamenty jak w tytule.