Wielka Brytania i Argentyna, rywale z okresu wojny o Falklandy, znów znaleźli się po przeciwnych stronach barykady. W tym samym czasie, gdy negatywne strony wolnego przepływu siły roboczej pchnęły Brytyjczyków do decyzji o wyjściu z Unii Europejskiej, narzekająca na brak dostępu do międzynarodowego kapitału Argentyna postanowiła wyjść z trwającej od półtorej dekady izolacji.
Rząd w Buenos Aires, który od ogłoszenia niewypłacalności w 2001 r. nie miał możliwości emitowania obligacji na globalnych rynkach, sprzedał w kwietniu papiery o wartości 16,5 mld USD. Do końca roku wraz z innymi krajowymi podmiotami zamierza pozyskać 30 mld USD. Ten przełom to efekt zmiany polityki po objęciu w grudniu prezydentury przez Mauricio Macriego.
— Pamiętam bankructwo z 2001 r., więc powrót Argentyny na rynki będzie dla mnie czymś niezwykłym — komentował Ray Zucaro, główny zarządzający towarzystwa RVX Asset Management.
Ekipa, która przejęła władzę po 12 latach antyrynkowej i nieprzewidywalnej polityki Néstora Kirchnera i jego żony Cristiny Fernández de Kirchner, z nawiązką spełnia pokładane w niej przez inwestorów i ekonomistów nadzieje. Już w dwa miesiące po objęciu stanowiska Mauricio Macri wypracował porozumienie z inwestorami, którzy od lat nie zgadzali się na warunki restrukturyzacji zadłużenia (spłaty dla nich zostaną pokryte częścią przychodów z emisji obligacji).
Zniósł też kontrole przepływu kapitałów, ograniczył subsydia i cła wywozowe. W czerwcu urząd statystyczny po raz pierwszy od blisko dekady podał dane o inflacji, których nie zakwestionowali niezależni ekonomiści. Tym zmianom przyklasnęły agencje ratingowe, a inwestorzy rzucili się do zakupów obligacji, zbijając ich rentowność do rekordowo niskich pułapów.
— Robią wszystko według podręcznika. Inwestorzy spodziewali się rozwiązania problemu z wierzycielami, ale nikt nie liczył, że nastąpi to tak szybko i że zakończy się takim sukcesem — powiedział Gerardo Rodriguez, zarządzający towarzystwa BlackRock.
Odzyskanie dostępu do międzynarodowych rynków będzie dla argentyńskich firm na wagę złota, bo za sprawą 30-procentowej inflacji koszt pozyskania kapitału w kraju jest na podobnym pułapie. Nie mając dostępu do międzynarodowych rynków, poprzednia ekipa regulowała zagraniczne zobowiązania rezerwami walutowymi, a wydatki krajowe finansowała drukiem pustego pieniądza.
To biło w wartość peso, pogłębiało ucieczkę kapitału oraz hamowało wzrost gospodarczy i zagraniczne inwestycje. Najważniejszym zadaniem rządu jest teraz ograniczenie inflacji. Bez tego nie uda się pobudzić uśpionych od lat inwestycji. Inwestorzy wierzą jednak, że ekipa Mauricio Macriego stanie na wysokości zadania.
Agencja MSCI rozważa ponowne włączenie Argentyny do kategorii rynków wschodzących, co otworzy giełdę w Buenos Aires przed większą liczbą globalnych funduszy (aktywa funduszy inwestujących na rynkach tej grupy sięgają 1,7 bln USD, podczas gdy fundusze lokujące na rynkach granicznych, do których Argentyna należała od degradacji w 2009 r. — zaledwie 26 mld USD). To dla argentyńskiej giełdy wielka szansa — po latach niesprzyjającej polityki władz ma kapitalizację sięgającą 53 mld USD, ustępując giełdom mniejszych gospodarek: Chile, Peru i Kolumbii.
— Robimy wszystko, żeby zakwalifikować się do rynków wschodzących. Uwzględnienie w indeksie MSCI zwiększy płynność i liczbę nowych emisji akcji — mówi Marcos Ayerra, szef komisji nadzorującej argentyński rynek kapitałowy. © Ⓟ
