W 2023 r. giełdowy Atal przekazał klientom 2,8 tys. mieszkań wobec niespełna 2,1 tys. rok wcześniej. Spółka zajęła tym samym trzecie miejsce wśród giełdowych deweloperów. Wyprzedzili ją tylko Dom Development i Murapol.
Zbigniew Juroszek, prezes Atalu, przyznaje, że w 2024 r. spółka chce sprzedać 3 tys. mieszkań.
Wyższe obroty
Deweloper cały czas rozgląda się za działkami — tylko w minionym roku wydał na nie 203 mln zł. Obecny bank ziemi umożliwia spółce inwestycje na 2-3 lata.
— Cały czas coś dokupujemy. Na pewno nie ma jednak ryzyka, że nie będziemy mogli dostarczać założonych 3-3,5 tys. mieszkań rocznie — mówi Zbigniew Juroszek.
To więcej niż w minionym roku, kiedy spółka przekazała ich klientom 2,8 tys.
Prezes Atalu zapewnia też, że spółka dąży do tego, by w każdym dużym mieście mieć 4-5 inwestycji.
— Chcemy wyrównać ten poziom. Nie interesują nas rynki do 50-100 tys. mieszkańców. One się wyludniają — mówi Zbigniew Juroszek.
Nie bez znaczenia dla wyników sprzedażowych dewelopera będzie to, czy rządowi uda się uruchomić jesienią nowy program wsparcia kredytowego. Prezes Atalu nie ukrywa, że klienci dopytują o tę inicjatywę. Sam jednak ma poważne zastrzeżenia co do tego, w którą stronę pójdą plany rządzących.
— Bezpieczny kredyt 2 proc. był dobry, podobnie jak zapowiedzi nowej władzy dotyczące Mieszkania na start. Jeden z koalicjantów — mam na myśli Lewicę — ma jednak coraz bardziej absurdalne pomysły, bo nierealne w naszych warunkach [sprzeciw wobec programów kredytowych i poparcie dla budowy tanich mieszkań na wynajem — red.]. Partia wraca do mentalności z lat 70. XX w. Zastanawiam się tylko, na ile głos tego koalicjanta jest istotny w tym aspekcie. Przedstawiciele Lewicy twierdzą, że programy wsparcia dla mieszkalnictwa przyczyniają się do podwyżek stawek za metr. Ale jeśli tych programów nie będzie wcale, to przy braku gruntów i malejącej podaży mieszkania będą drożały jeszcze bardziej — twierdzi Zbigniew Juroszek.
Jeśli chodzi o ceny mieszkań, to uważa, że rynek osiągnął równowagę między cenami wykonawstwa i materiałów.
— Myślę, że jest to zdrowy poziom i dobrze byłoby, gdyby został zachowany. Mówi się oczywiście, że deweloperzy narzucają kolosalne marże, tymczasem to są wartości brutto. Z 30 proc. brutto na czysto zostaje 20, a trzeba wziąć pod uwagę, że proces inwestycyjny rozkłada się na co najmniej dwa lata. Gdyby więc marża była niska, to cała inwestycja przestawałaby się opłacać. Deweloperzy produkowaliby mniej mieszkań i koło by się zamykało — mówi Zbigniew Juroszek.
Deweloperzy zwiększyli tempo
Z ostatnich danych GUS wynika, że w lutym 2024 r. deweloperzy przyspieszyli z inwestycjami. Spółki rozpoczęły budowę 14,2 tys. mieszkań.
— Ich liczba jest o 115 proc. wyższa od tej sprzed roku. Należy jednak zwrócić uwagę, że może to też wynikać z niskiej bazy — w analogicznym okresie w 2023 r. deweloperzy zaczęli budowę jedynie nieco ponad 6,5 tys. mieszkań. Mimo to liczba rozpoczętych budów w lutym tego roku jest wyższa nawet od czasu, gdy rynek nieruchomości przechodził szczyt budowlanego boomu, czyli m.in. w lutym 2021 r. Miesiąc do miesiąca wzrost wyniósł blisko 18 proc. Nie tylko deweloperzy są bardziej aktywni na rynku, prężnie działają też inwestorzy indywidualni, którzy rozpoczęli budowę prawie 5,9 tys. lokali, co oznacza wzrost r/r o około 49 proc. — mówi Ula Olczak, ekspertka Otodom Analytics.