Już wkrótce, dłużnik, który nie radzi sobie już ze spłacaniem rachunków, kredytów i innych zobowiązań będzie mógł ogłosić bankructwo. Tak jak firmy, które z takiej możliwości korzystają od dawna. Z jednym wyjątkiem. Sąd może zdecydować o upadłości przedsiębiorcy na dwa sposoby: poprzez likwidację majątku – wtedy syndyk spienięża co się da i spłaca wierzycieli, i z układem - wówczas dłużnik umawia się z wierzycielami, że należność spłaci w ratach, zwykle przy okazji uzyskuje zgodę na redukcję części długu. Upadły konsument na układ może liczyć, ale dopiero wtedy, kiedy syndyk sprzeda jego majątek. Czyli najpierw nastąpi likwidacja, a dopiero potem porozumienie w sprawie harmonogramu spłat.
Taki był pomysł rządu, z którym zgodziła się większość ekspertów, w tym Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z wyjątkiem… banków, a więc głównych wierzycieli. Reprezentujący je Związek Banków Polskich, od początku sprzeciwiał się formie upadłości z likwidacją. Teraz, gdy kryzys puka do drzwi kredytobiorców i widmo niewypłacalności staje się coraz bardziej realne, nawołuje do nowelizacji ustawy.
- Ustawa w obecnym kształcie mówi o dobrodziejstwie upadłości dla dłużników. My żadnego dobrodziejstwa, nie licząc syndyków, którym przybędzie pracy, nie widzimy. Jaki jest sens zlicytowania dłużnika do ostatniej koszuli? To nie jest oddłużenie, lecz wypychanie człowiek na margines społeczny – mówi mecenas Jerzy Bańka z ZBP.
Bankowcy pytają, gdzie jest marchewka, która ma skłonić dłużnika do wystąpienia o ogłoszenie bankructwa? Na razie widać tylko kij. Zachęta, żeby oddać się w ręce syndyka, a nie komornika, nie jest duża. Tak czy owak majątek zostanie zlicytowany. Z tym, że w przypadku windykacji dłużnik może próbować chować majątek przed komornikiem. Gdy spróbuje wodzić za nos syndyka, sąd oddali wniosek o upadłość.
- Uważamy, że lepiej nie pozbawiać go osiągniętego statusu materialnego i społecznego. Niech zachowa mieszkanie i inne części majątku i wspólnie z wierzycielami ustali terminarz spłat długu. Dopiero gdyby nie wywiązał się z przyjętego planu wtedy sąd mógłby ogłosić likwidację majątku – mówi mecenas Bańka.
Więcej w czwartkowym „Pulsie Biznesu”