W ostatnich dniach coraz bardziej widać słabość na polskim rynku. Indeksy
giełdowe powoli osuwają się w dół po nieudanej próbie ataku WIG20 na 1900 pkt i
utrzymania 30 tys. pkt przez WIG. Słabnie też złoty. Euro w tydzień zdrożało o
3,5 proc. W takim samym tempie rosły także notowania dolara i franka
szwajcarskiego, którego kurs znów zbliżył się do 3 zł.
— Odreagowujemy wcześniejsze wzrosty, która nastąpiły po informacjach o
otrzymaniu elastycznej linii kredytowej z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Wpływ tych wieści na złotego nie był niestety tak silny i trwały, jak np. w
przypadku meksykańskiego peso — mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku
Millennium.
Region w odwrocie
Peso też jednak straciło w ostatnich
dniach do dolara, ale nie tak dużo jak złoty (1 proc. w tydzień). Niewielkie
straty do euro poniosła też czeska korona. O prawie 5 proc. wzrósł za to kurs
EUR/HUF. Forintowi zaszkodziła opinia agencji Fitch, która po raz kolejny
podkreśliła skalę ryzyka, jaka wiążę się z ogromnym deficytem Węgier na rachunku
bieżącym. Dziś opublikowane zostaną dane o dynamice PKB w Czechach i na Węgrzech
w pierwszym kwartale. Prognozy analityków mówią o spadku PKB Czech o 2,5 proc.,
a Węgier o 5,9 proc. Na dane z Polski trzeba poczekać jeszcze dwa tygodnie.
Według oczekiwań rządu, dynamika będzie dodatnia.
Ameryka straszy
Na razie to jednak dane z amerykańskiej
gospodarki chwieją nastrojami inwestorów. Po serii dobrych wieści wahadło
wychyliło się w drugą stronę. Najpierw podano gorsze od oczekiwań dane o
sprzedaży detalicznej w USA (niespodziewanie spadła w kwietniu o 0,4 proc., w
dół zrewidowano również dane z marca). Wczoraj wyższa od prognoz okazała się
także liczba nowych bezrobotnych.
— Większość inwestorów przesadziła z optymizmem. Uwierzyli w rychłe wyjście
gospodarek z recesji. Dane o sprzedaży detalicznej podziałały jak zimny
prysznic. Spadkom poddały się giełdy, a umocnienie dolara do euro potwierdziło
wzrost awersji do ryzyka — mówi Grzegorz Maliszewski.
— Z technicznego punktu widzenia dodatkowo na osłabienie złotego wpłynęło
przebicie ważnej granicy 4,42 zł za euro. Złoty szybko się nie wzmocni. Możliwe
nawet, że za euro zapłacimy 4,50-4,55 zł. Nawet pozytywne krajowe dane nie będą
miały na kurs dużego wpływu — dodaje Marcin Grotek, ekonomista Raiffeisen Banku.
Kurs euro dobił wczoraj rano do 4,5 zł, ale bariery nie pokonał.
Czas na odsiecz
Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego, na
rynek popłynęły zlecenia inwestorów, którym zależało na dotknięciu bariery 4,5.
— Złoty się od niej odbił. Wydaje się, że ta bariera będzie w najbliższych
dniach stanowiła skuteczny opór przed dalszymi spadkami — mówi ekonomista Banku
Millennium.
— Nieco powyżej 4,50 zł znajduje się linia trzymiesięcznego trendu spadkowego
pary EUR/PLN. Jej pokonanie mogłoby dać impuls do silnego wzrostu wartości euro
. Próby obrony złotego będą. Ich powodzenie będzie dowodem, że spadkowy trend
EUR/USD jest silny — uważa Tomasz Regulski, analityk DM TMS Brokers.
Po południu złoty złapał oddech dzięki pozytywnemu otwarciu sesji na Wall
Street. Kurs euro po 16. obniżył się do 4,47 zł, a dolara do 3,29 zł. Obrońcy
naszej waluty wygrali bitwę. Wojna trwa.