Barock Cafe: rockowa jazda bez karty
W lokalu można zjeść smacznie i zdrowo. Smacznie pod warunkiem, że trafimy na danie, które istnieje nie tylko w menu. Zdrowo — jeżeli nie posiadamy gotówki. Wtedy będziemy mogli sobie pobiegać po okolicy w poszukiwaniuj bankomatu.
Warszawska restauracja Barock Cafe to dobre miejsce dla zmęczonych menedżerów. Wystrój utrzymany jest w stylistyce rockowej. Ściany wytapetowano okładkami płyt winylowych z minionej epoki, sufit wyklejono kolorowymi wytłoczkami do jajek. Z głośników sączy się muzyka żywcem wzięta z Radia Pogoda, czyli złote przeboje. Goście mogą zapomnieć o garniturach, krawatach itp.
Rockową jazdę kulinarną niełatwo rozpocząć. Wybór potrawy przypomina zabawę w kotka i myszkę z kelnerem. Wielu dań po prostu nie ma (chociaż figurują w menu). Ale można je sobie narysować (stoliki wyposażono w wielkie kartony i kredki).
Jeżeli już jednak trafimy na potrawę, która istnieje, to nasze podniebienia zostaną usatysfakcjonowane. Może z wyjątkiem przystawek, które nie są zbyt mocną stroną lokalu. W sałatce z serem Feta, długo można szukać sera. Za to zupa cebulowa, perfekcyjnie doprawiona. Przy degustacji ragu na polędwicy wołowej i leśnych grzybach trzewia przestają grać marsza i zaczynają rockowy taniec zadowolenia. Prawdziwki w śmietanie podane na krutonach z dodatkiem zielonej oliwy, nie są gorsze.
Na koniec, tych, którzy przeszli już na ty z kuchnią pełną niespodzianek czeka ostatnia atrakcja.
— Bardzo mi przykro, ale przyjmujemy tylko gotówkę — informuje kelner.
I wtedy przerzucamy się na muzykę industrialną. Zwiedzamy okoliczne place i skwery w poszukiwaniu bankomatu.