Projektowanie tkanin przestało być domeną wyłącznie profesjonalistów ze świata mody. Każdy z nas może wymyślić wzór, który następnie zostanie wydrukowany na materiale. Twórcy pierwszej w Polsce internetowej drukarni tkanin CottonBee. pl pomagają klientom w rozwijaniu ich własnej kreatywności.

Pierwowzór zza oceanu
Do obecnego stanu dochodzili stopniowo.
— Pierwszym pomysłem żony na własny biznes było szycie pościeli na zamówienie. Schemat wydawał się prosty: klienci wybierają wzór i otrzymują gotowy produkt wykonany z wysokiej jakości materiałów. Najważniejsze było więc znalezienie oryginalnych projektów tkanin, a najlepiej możliwość wykonywania ich na zamówienie — wyjaśnia Michał Laskowski.
Pozornie prosty schemat działania zaczął się komplikować, gdy okazało się, że najmniejszą ilością materiału, jaką oferowały drukarnie, było kilkaset metrów w jednym zamówieniu. Nie ustając w poszukiwaniach, Anna Żak-Laskowska trafiła na amerykańską firmę Spoonflower, oferującą klientom wydrukowanie dowolnego wzoru na materiałach od jednego metra.
— Pomyśleliśmy, że skoro taki biznes działa w Stanach, to może się udać też w Europie, a na początku w Polsce. Ania porzuciła pomysł szycia pościeli, a w to miejsce pojawił się nowy: internetowa drukarnia tkanin — dodaje Michał Laskowski.
Do grona współwłaścicieli dołączył wówczas Piotr Cieślik. Koncept zrodził się na początku 2013 r., a pierwsze tkaniny z autorskimi projektami klientów wydrukowane zostały w grudniu 2013 r.
Dziś miesięcznie realizowanych jest kilkaset zamówień, które drukowane są na jednej maszynie. CottonBee.pl jest jednak dopiero na początku swojej drogi, a jego twórcy z podziwem zerkają na amerykański pierwowzór działający jako park maszynowy z kilkudziesięcioma drukarkami i myślą o rozwoju.
Kosztowne know-how
Najwięcej czasu oraz inwestycji pochłonęło opracowanie technologii druku.
— Druk cyfrowy na materiałach bawełnianych jest skomplikowany. W Polsce wiedza na ten temat jest bardzo ograniczona. Polski przedstawiciel producenta drukarek przyznał, że jest to jego pierwsze tego typu wdrożenie. Również na świecie ta technologia dopiero się upowszechnia i nawet jeśli ktoś już ją poznał, nie bardzo chce się dzielić swoim doświadczeniem — opowiada Michał Laskowski.
Laskowscy odkrywali zatem tajniki tej produkcji samodzielnie, szukając wsparcia i dodatkowych informacji również w ośrodkach edukacyjnych. Udało im się nawiązać współpracę z jedną z europejskich uczelni technicznych, która prowadzi badania związane z drukiem cyfrowym na tkaninach.
Prace związane z uruchomieniem CottonBee.pl pochłonęły dotychczas ponad 500 tys. zł. Następnym krokiem było wyszukanie odpowiednich jakościowo tkanin. Właściciele drukarni przetestowali ponad sto różnych gatunków i cały czas sprawdzają nowe.
— W końcu udało się nam znaleźć polskiego producenta materiałów, który był otwarty na współpracę i mógł wykańczać tkaniny zgodnie z naszymi potrzebami — przyznaje Michał Laskowski. W tej chwili klienci mogą wybierać spośród sześciu tkanin bawełnianych o różnym splocie i gramaturze.
Na razie bez konkurencji
Pomysł Laskowskich doskonale wpisał się w obecną modę na szycie i rękodzieło. Wśród klientów CottonBee.pl są zarówno małe marki modowe oraz rzemieślnicy szyjący na sprzedaż, jak i osoby, które potrzebują kawałka materiału do uszycia poszewki na poduszkę.
Dla nich internetowa drukarnia jest bezkonkurencyjna, ponieważ nie tylko mają możliwość zrealizowania w niej swoich autorskich wzorów, ale też mogą zamawiać nawet kilkadziesiąt centymetrów materiału, co u tradycyjnych producentów tkanin jest niemożliwe. — Chcemy, żeby CottonBee.pl stało się platformą łączącą designerów i osoby, które szyją — zapowiada Michał Laskowski.
W tym celu uruchomiono funkcjonalność, w ramach której graficy, artyści czy ilustratorzy mogą udostępniać swoje projekty graficzne w zamian za prowizję od każdej zrealizowanej z ich wzorem transakcji. W tej chwili w katalogu drukarni udostępnionych jest już prawie 500 wzorów, a w założeniach właścicieli ma ich stale przybywać. Inne plany na 2015 r. to wprowadzenie do oferty nowych materiałów oraz ekspansja na rynki zagraniczne.
— W związku z tym będziemy poszukiwali zewnętrznego finansowania. Zgłosiły się już nawet pierwsze osoby potencjalnie zainteresowane inwestycją. Bardzo nam jednak zależy, żeby poza wsparciem finansowym potencjalny partner mógł nas także wesprzeć merytorycznie — podsumowuje Michał Laskowski.