Belvedere bez właściciela
Łódzki Sąd Okręgowy orzekł, że cesja znaku towarowego wódki Belvedere na Euro Agro nie istnieje. Nadal jednak nie wiadomo, kto jest właścicielem spornej marki.
W 1996 roku poprzedni szef żyrardowskiej spółki zgodził się na przeniesienie prawa do znaku towarowego Belvedere na firmę Euro Agro. Polmos w zamian dostał licencję na produkcję wódki pod marką Belvedere.
Spór rozpoczął się w lutym 1998 roku, kiedy Polmos Warszawa, eksportujący wódkę Belvedere do USA, złożył wniosek do łódzkiego sądu o unieważnienie cesji sprzed dwóch lat. Wniosek poparł resort skarbu.
Teraz sąd uznał, że przeniesienie prawa do znaku jest nieważne, bo rada pracownicza Polmosu Żyrardów nie wyraziła na nie zgody.
Teoretycznie więc zakończył się konflikt między Polmosem Żyrardów i warszawską firmą Euro Agro.
— Sąd uznał, że przekazanie znaku Belvedere za zgodą poprzedniego zarządu Polmosu, jest nieważne. W dalszym ciągu prawnym właścicielem znaku (rysunek na butelce) w kraju i na eksport jest więc francuska spółka Belvedere. Wyrok sądu oznacza jednak również, że Belvedere nie mogło nabyć praw związanych z rejestracją obydwu znaków towarowych (kształt butelki i wzór słowny). Dlatego też ewentualne wystąpienie przez Belwedere z odpowiednim powództwem powinno być oddalone. Skuteczny powrót znaku do Żyrardowa wymaga obecnie stwierdzenia nieważności umowy między Belvedere a Polmosem o przeniesienie prawa do znaków — mówi Ryszard Skubisz, rzecznik patentowy.
— Zgodnie z prawem znak Belvedere jest naszą własnością — dowodzi Jerzy Wódz, zarządca komisaryczny Polmosu Żyrardów.
Firma Euro Agro twierdzi natomiast, że teraz znak ten może otrzymać Phillips Millenium, amerykański importer wódki.
— Phillips Millenium złożył w urzędach patentowych kilkudziesięciu krajów wnioski o rejestrację znaku Belvedere, więc jeśli właścicielem nie będzie Euro Agro, to marka przypadnie amerykańskiemu importerowi — ripostują Janusz Owsiany, prezes Euro Agro i Waldemar Rudnik, dyrektor tej firmy.
Wyrok łódzkiego sądu nie jest prawomocny.
— Będziemy składać apelację - obiecuje Waldemar Rudnik.