BGŻ zagra na nutę KNF

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2014-03-06 00:00

Bank szykuje się do fuzji z Rabo Polska, choć właściciel jej nie chce. Będzie musiał zatańczyć, jak mu nadzór zagra.

Do końca czerwca BGŻ i Rabobank Polska mają czas na przeprowadzenie połączenia. Fuzja jest wynikiem zobowiązania, dość pochopnego, podjętego wobec nadzoru finansowego przez właściciela — holenderską grupę Rabobank. Na początku grudnia zarządy banków podpisały umowę o rozpoczęciu procedury połączenia.

Tymczasem tuż przed świętami Holendrzy sprzedali BGŻ francuskiemu BNP Paribas, bez Rabobanku Polska — instytucję niszową, ale obsługującą duże korporacje, który chcą sobie zatrzymać.

— Rabobank złożył wniosek do nadzoru o możliwość odstąpienia od umowy i pozostawienia Rabobanku Polska jako osobnej jednostki. Nadzór nie zgodził się na zwolnienie banku z obietnicy. Czas ucieka, rozpoczęliśmy projekt połączenia kilka miesięcy temu. Orkiestra przygotowuje się do koncertu, który może się nie odbyć — mówi Józef Wancer, prezes BGŻ.

Problem w tym, że tempo i melodię dyktuje Wojciech Kwaśniak, wiceszef Komisji Nadzoru Finansowego, który niedawno na łamach „PB” mówił, że nadzór odczuwa dyskomfort w związku ze sposobem, w jaki Rabo przeprowadził transakcję sprzedaży BGŻ. Zapowiedział wtedy, że obydwie fuzje: BGŻ z Rabobank Polska i BNP Paribas Polska z BGŻ (Francuzi chcą połączyć swoje biznesy) zostaną dokładnie sprawdzone.

Jeśli chodzi natomiast o przejęcie BGŻ, to nadzór zaczeka z decyzją do czasu, aż EBC zakończy przegląd jakości aktywów największych europejskich instytucji finansowych, czyli co najmniej do początku III kw. Józef Wancer podkreśla, że im krótsze interregnum, tym lepiej dla banku i załogi, która gubi się w domysłach, czy Francuzi sfinalizują transakcję i kiedy to się stanie. Mimo wszystko zakłada, że 2014 r. będzie dla instytucji lepszy niż mijający. W 2013 r. miał 160 mln zł zysku netto, wobec 130 mln zł rok wcześniej. Przychody spadły jednak o 2 proc., ale jeszcze mocniej poleciały koszty i koszty ryzyka: o -4 i -8 proc.

— Spowolnienie gospodarcze mniej było widoczne w dużych miastach, bardziej w mniejszych miejscowościach. Odwrotnie będzie w trakcie ożywienia. W relatywnie lepszej sytuacji będą banki z silną siecią oddziałów w mniejszych miejscowościach, gdzie odbicie będzie wyraźniejsze — mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.