Jak poinformowano na stronie prezydenta, wprowadzone prawo ma „stymulować obywateli w pełni sił do podjęcia pracy i wypełnienia ich konstytucyjnego obowiązku udziału w finansowaniu wydatków państwa”.
Dorośli w wieku produkcyjnym mieszkający na Białorusi, zarówno obywatele tego państwa jak i rezydenci będą płacić grzywnę, chyba że będą „partycypować w wydatkach państwa” przez co najmniej 183 dni w roku.
Wysokość grzywny za bycie bezrobotnym ustalono na „20 jednostek bazowych”, co w praktyce oznacza 3,6 mln rubli białoruskich (920 zł).
Osoby poniżej 18 roku życia, a także powyżej wieku emerytalnego (55 lat dla kobiet, 60 dla mężczyzn) nie podlegają karze grzywny.

O pomyśle karania za bezrobocie na Białorusi mówiono już pod koniec ubiegłego roku.
- Jeśli chcecie przywrócić stary termin: pasożytnictwo społeczne, zróbcie to. Ludziom będzie łatwiej to zrozumieć – mówił wówczas Łukaszenko podczas posiedzenia rządu, na którym prezydent Białorusi dyskutował z ministrami o propozycji przywrócenia karania ludzi, którzy „intencjonalnie unikają pracy”.
W połowie stycznia 2015 roku prezydent Łukaszenko mówił, że obecnie około 0,5 mln obywateli w wieku produkcyjnym oficjalnie nigdzie nie pracuje i nie płaci podatków, ale korzysta z bezpłatnej opieki medycznej i edukacji, jak również opłaca usługi komunalne i transport po cenie subsydiowanej przez państwo.
- Darmozjady, nieroby powinny pracować. Kto nie płaci podatków, powinien płacić. To normalna, cywilizowana zasada – mówił wówczas prezydent Białorusi.
Oficjalnie stopa bezrobocia nie przekracza na Białorusi 1 proc.