Od wejścia Polski do Unii Europejskiej zmieniał się profil przedsiębiorcy korzystającego z pieniędzy unijnych. W pierwszych latach obecności naszego kraju we Wspólnocie przedstawiciele biznesu przeznaczali dotacje głównie na zakup sprzętu i maszyn, a także na dostosowanie firm do wymogów ochrony środowiska. Dopiero w kolejnych latach granty wspierały projekty, których celem było zwiększanie innowacyjności polskiej gospodarki. W praktyce finansowały jednak przedsięwzięcia produkcyjne i związane z przyciąganiem dużych bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski.

— W ciągu ostatnich 15 lat ponad 59 tys. polskich firm skorzystało z unijnego wsparcia. W efekcie zwiększyły swoją konkurencyjność, co widać po danych makroekonomicznych i dotyczących ekspansji zagranicznej. Polska stała się krajem otwartym pod względem gospodarczym — mówi Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju.
Hub logistyczny
Michał Gwizda, partner zarządzający w Crido, nie ma złudzeń, że dzięki funduszom unijnym wiele branż dorobiło się nowoczesnych maszyn i urządzeń.
— Polska stała się hubem logistycznym i produkcyjnym. Nie jest niestety ośrodkiem wiedzy i przełomowych innowacji, dzięki którym niesztampowe pomysły mogłyby szerzej zaistnieć na globalnym rynku — podkreśla Michał Gwizda.
Również minister inwestycji i rozwoju przyznaje, że przedsiębiorcy nadal mało inwestują w badania i rozwój.
— Wprawdzie wydatki na B+R przekroczyły 1 proc. naszego PKB, ale wciąż jest to dwukrotnie mniej, aniżeli wynosi średnia unijna. W najbliższych latach przełomowe innowacje będą wyzwaniem dla firm. Po 2020 r. chcemy przeznaczać jeszcze więcej funduszy unijnych na wsparcie nowatorskich projektów, komercjalizację wyników B+R i współpracę sektora nauki i biznesu — zapowiada Jerzy Kwieciński.
Od 2007 r. w parkach technologicznych i na uczelniach jak grzyby po deszczu wyrastały laboratoria. Jednak w wielu przypadkach ich działalność była oderwana od biznesu.
— Tak było m.in. w przypadku parku technologicznego w Nowym Sączu wybudowanego z pomocą dotacji z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Planowano tam inkubację technologii wizualnych, druku 3D. Teraz obiekt jest licytowany przez syndyka. Podobnie działali niektórzy przedsiębiorcy. Inwestowali, bo były dotacje. Nie myśleli strategicznie. Wielu z nich teraz ma problemy. Na szczęście większość przedstawicieli biznesu wiedziała, dlaczego sięga po pomoc publiczną i jak z niej korzystać. Niewielu z nich miało jednak potrzebę prowadzenia przełomowych projektów — podkreśla Michał Gwizda.
Długofalowa polityka
Zwraca uwagę, że niewiele rodzimych firm ma rozwinięte działy B+R i dostarcza technologie na światowe rynki. Jego zdaniem potrzebna jest długofalowa polityka państwa wspierająca rozwój tego typu projektów. Wtóruje mu Jerzy Kwieciński. Uważa, że polityka państwa powinna zachęcać małe i średnie firmy do prowadzenia przełomowych przedsięwzięć. Podkreśla, że wsparcia potrzebują również większe przedsiębiorstwa, dla których polem do popisu byłaby ekspansja zagraniczna. Minister inwestycji i rozwoju zauważa, że powinny mieć one dostęp do grantów, instrumentów kapitałowych, dłużnych i gwarancyjnych, a także liczyć na pomoc takich instytucji, jak Polska Agencja Inwestycji i Handlu.
Jakie branże najbardziej skorzystały na grantach? Między innymi wykonawcy przetargów państwowych, spółki budowlano- -montażowe, firmy wykonawcze i dostarczyciele materiałów. Beneficjentami byli też przedsiębiorcy działający w sektorach opakowań, meblarskim i samochodowym.
W latach 2007-13 wsparciem nie gardziły podmioty zagraniczne, które lokowały w Polsce swoje fabryki. Teraz takich inwestycji jest znacznie mniej — ze względu na wymóg prowadzenia prac B+R. W ostatnich latach po dotacje chętnie sięgają również firmy chemiczne i farmaceutyczne. Ich projekty bazują na pracach badawczych. Przedstawiciele tych branż chętnie współpracują z naukowcami, mogą pochwalić się wykwalifikowaną kadrą, wdrożeniami i komercjalizacją wyników B+R.
— Na grantach szczególnie skorzystały firmy z branży telekomunikacyjnej. Mamy świetnych ekspertów i inżynierów w tej dziedzinie. Co ważne, przedstawiciele tego sektora współpracują z innymi branżami — podkreśla Jerzy Kwieciński.
W krajowych i regionalnych programach operacyjnych pozostało jeszcze sporo pieniędzy. Będą one dostępne jeszcze w przyszłym roku i wesprą projekty B+R.
— Takie przedsięwzięcia są obarczone ryzykiem. Odpowiednio prowadzony projekt badawczy nie gwarantuje sukcesu, ale niweluje ryzyko zwrotu już wykorzystanych pieniędzy. Inaczej jest w przypadku przedsięwzięć inwestycyjnych. Na ich rezultaty nie trzeba czekać długo. Jeśli jednak ich nie ma, to przedsiębiorca musi liczyć się z drobiazgową kontrolą instytucji — przestrzega Michał Gwizda.
Nowa perspektywa
Pytanie, jak przedstawiciele administracji poradzą sobie z uruchomieniem nowej perspektywy, tym bardziej że poprzednie zawsze startowały z poślizgiem. Jerzy Kwieciński widzi potrzebę wzmocnienia współpracy maluchów z gigantami.
— Walczymy o to na poziomie unijnym. Przepisy unijne, w tym dotyczące pomocy publicznej, często wykluczają duże przedsiębiorstwa ze wsparcia. Wspólnie z innymi krajami członkowskimi zabiegamy o pomoc dla nich — zaznacza minister inwestycji i rozwoju.
Michał Gwizda zwraca uwagę, że obecne przepisy dotyczące Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego są bardziej liberalne niż te obowiązujące wcześniej.
— Duża w tym zasługa polskich negocjatorów z Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. Przepisy umożliwiają np. wspieranie dużych podmiotów we wdrożeniach B+R. Dotychczas — z wyjątkiem centrów B+R — było to niemożliwe — zaznacza partner zarządzający w Crido.
Podkreśla, że sztuczna inteligencja, automatyzacja i robotyzacja procesów produkcyjnych to dziedziny, które mogą liczyć na dofinansowanie w nowej perspektywie.
— Rodzimi przedsiębiorcy powinni odejść od produkcji i montażu na zlecenie, a rozwijać się w kierunku B+R. Ważne, aby inwestowali w rozwój technologii i dostarczali je innym branżom. Na tym mogą zbudować przewagę konkurencyjną — konkluduje Michał Gwizda.