Branża dyskutuje o sytuacji kryzysowej

Marcin Bołtryk
opublikowano: 2005-05-05 00:00

Przewoźnicy nie czują się jedynymi odpowiedzialnymi za trudną sytuację w ich branży. Oczekują, że na pomoc przyjdzie im rząd.

Po opublikowaniu w „Pulsie Biznesu” z 28 kwietnia 2005 r. artykułu „Rynek ciągle zaskakuje”, którego tematem były niskie stawki za przewozy międzynarodowe, pobierane przez polskie firmy, w branżowym portalu internetowym etransport.pl pojawiło się wiele komentarzy. Oto fragmenty wybranych:

Sytuacja jest więcej niż zła. Lekarstwem na tę bolączkę może być ogłoszenie przez Ministra Infrastruktury kryzysu w transporcie drogowym. Co nam to da? Obecnie dostrzegamy ekspansję zachodnich, dużych firm transportowych na rynku polskim. Tworzą one nowe bądź wykupują już istniejące firmy transportowe. Kolejnym krokiem jest szybkie zwiększanie przez nie liczby pojazdów. Firmy te, mając oparcie zarówno w kapitale macierzystym jak dostępie do klientów z rodzimych rynków, skutecznie wypierają polskie podmioty. Jeżdżąc za lepsze stawki w relacjach wschód-zachód, mogą oferować niższe w kierunkach odwrotnych.

Ponadto, bogatego stać na więcej, nawet na stosowanie dumpingu. Zatrudniając polskich kierowców-parobków, po wykończeniu polskich przewoźników, zniesieniu za kilka lat barier kabotażowych i opanowaniu naszego rynku zaczną dyktować warunki nie tylko polskim przewoźnikom, ale również, a być może przede wszystkim, polskim klientom. Wprowadzając stan kryzysu, minister wykaże się dbałością o polskich przewoźników — nie będzie wówczas nowych licencji, nie przybędzie dodatkowych tysięcy samochodów. Ustawa o transporcie drogowym daje Ministerstwu Infrastruktury taką możliwość, a uchwała i apel do ministra, wystosowany przez Walne Zgromadzenie Delegatów Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego daje panu ministrowi pełną delegację do takiej decyzji. Roman

Na to (reakcję polityków — przyp. red.) w naszych warunkach nie ma co liczyć, skoro nawet koledzy sobie podbierają klientów byleby jeździć (…) Wyjście z sytuacji? Firmy liczące 1-5 samochodów powinny szukać silnego partnera w Unii.

Firmy większe (20-30 samochodów) powinny zaś: 1. prowadzić agresywną sprzedaż usług na rynkach wewnętrznych Unii i szukać bezpośrednich klientów do stałej współpracy, 2. eliminować spedytorów-pośredników i ograniczać współpracę ze spedytorami do absolutnego minimum, 3. zmieniać strukturę klientów — zamiast jednego dużego, który dyktuje warunki i w razie kłopotów kładzie firmę transportową, skupić się na znalezieniu wielu małych lub kilku średnich klientów, 4. szukać nisz rynkowych wewnątrz starej Unii zamiast obsługiwania tradycyjnych tras. Przykładowo, zamiast jeździć w kierunku Polska-Niemcy-Polska, świadczyć usługi na trasach Niemcy-Włochy, Anglia-Włochy, Finlandia-Włochy itp. (Włochy to tylko przykład kierunku, który dziś w dużej mierze obsługuje kolej),5. wykonywać przewozy drobnicowe między terminalami na długich dystansach (Anglia-Turcja, Hiszpania-Niemcy itd.). LLZTL