Ludzie czują się oszukani, stąd manifestacja pod Sejmem. Liczyli zapewne na zwrot części wydatków, poniesionych na inwestycje mieszkaniowe, bo tak obiecywali politycy. My, producenci, też na to liczyliśmy. I tak wszyscy zostaliśmy, na razie, z ręką w... betoniarce.
Od lat nie mamy sensownej polityki mieszkaniowej ani liczących się instrumentów finansowego wspierania mieszkalnictwa. Od co najmniej pięciu lat nasze budownictwo jest w stanie głębokiej zapaści: podatek VAT na materiały budowlane należący do najwyższych w Europie, 300-tysięczne bezrobocie w branży, szara strefa, manipulowanie przetargami — by wymienić najbardziej niekorzystne zjawiska. Efekt jest taki, że budujemy najmniej mieszkań na tysiąc mieszkańców w Europie, wyprzedzić nas zdążyła nawet Rumunia. Od całkowitego bankructwa sektor budowlany uratowało budownictwo jednorodzinne — w minionym roku około 60 proc. mieszkań zbudowali inwestorzy indywidualni, dając pracę dziesiątkom tysięcy ludzi.
Ewa Pira dyrektor ds. rynku Grupy Atlas