Tegoroczna kontraktacja drewna z Lasów Państwowych (LP) odbywała się w dwóch pulach: podstawowej — dla stałych kontrahentów, i otwartej — dla każdego. Do pierwszej trafiło 70 proc. przeznaczonego na sprzedaż surowca, do drugiej — reszta. Decyzję o takiej właśnie proporcji podjął Andrzej Konieczny, dyrektor generalny LP.

— Od początku krytykowaliśmy to rozwiązanie, ale nic to nie dało. Okazało się, że mieliśmy rację — mówi Bogdan Czemko z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
Drewna mniej
Izba chciała, aby do stałych kontrahentów LP trafiła większa część pozyskiwanego surowca — 90 proc. Przystała jednak na stopniowe dochodzenie do tego poziomu i przeznaczenie w 2019 r. na potrzeby puli podstawowej 85 proc. drewna. Przyjęcie proporcji 70/30 oznaczało, że firmy co roku kupujące drewno w ramach przysługującej im puli podstawowej tylko w części mogły pokryć potrzeby wynikające z mocy produkcyjnych. Resztę musiały kupić w puli otwartej. Nie bez znaczenia dla stałych klientów było też to, że na sprzedaż w 2019 r. LP przeznaczyły mniej drewna niż rok wcześniej (miniony rok był pod tym względem wyjątkowy, bo LP musiały zagospodarować surowiec z drzew powalonych przez tzw. huragan stulecia z 2017 r.).
Efekt był zaskakujący: LP zostały dosłownie zasypane ofertami zakupu w ramach tej właśnie puli. Wynikający z nich popyt na surowiec okazał się ponad 27-krotnie większy niż podaż. Tak gigantycznej rozbieżności jeszcze nigdy nie było.
LP przekonują, że wprowadzone zmiany w zasadach sprzedaży drewna wynikały z postulatów przemysłu (bo to branża drzewna chciała likwidacji istniejącej jeszcze w 2018 r. puli rozwojowej, przeznaczonej tylko dla tych podmiotów, które zwiększają moce przetwórcze), a proporcje między pulą podstawową a otwartą zostały ustalone tak, by spełniały „wymóg prawa konkurencji i zyskały akceptację UOKiK”.
Konieczna pomoc
Przedstawiciele PIGPD pozostali przy swoim wniosku, że nowy system sprzedaży się nie sprawdził. To z jego powodu znaczna część przemysłu została pozbawiona stabilności dostaw surowca koniecznej dla normalnego funkcjonowania. W tej sytuacji PIGPD postanowiła poprosić o pomoc Jadwigę Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. Prawie miesiąc temu wystosowała do niej prośbę o interwencję. W liście napisała m.in., że trudno sobie wyobrazić, by ten system „ze wszystkimi jego błędami mógłby zostać ponownie zastosowany do sprzedaży drewna okrągłego w kolejnym roku”, dodając, że kolejne negocjacje z LP, prowadzone bez nadzoru rządu, nie będą miały sensu. „Konieczna jest pomoc resortu odpowiedzialnego za gospodarkę kraju, którym pani minister kieruje. Na nią liczymy i o nią się zwracamy” — podsumował Sławomir Wrochna, szef izby.
— Na razie nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Wciąż czekamy — mówi Bogdan Czemko z PIGPD.
Z Lasów Państwowych pochodzi około 90 proc. surowca drzewnego, jaki jest przerabiany w Polsce. Co roku do odbiorców trafia ponad 40 mln m sześc. drewna. Klientami LP jest obecnie około 7,3 tys. firm różnej wielkości. Ponad połowa wolumenu jest kupowana przez 63 największe podmioty.