Komisja Europejska (KE) powinna wkrótce wydać ostateczną decyzję w sprawie Telewizji Polskiej (TVP) — dowiedział się „Puls Biznesu” ze źródeł zbliżonych do publicznego nadawcy. KE bada od 2006 r., czy TVP wydaje wpływy abonamentowe zgodnie z prawem. Oficjalnie Bruksela nie potwierdza naszych informacji.
— Postępowanie nie zakończy się w ciągu najbliższych tygodni. W tym tygodniu sprawdzamy, czy pomoc publiczna dla TVP jest zgodna z prawem (…), w ramach postępowania prowadzimy konsultacje z polskim rządem. Chcemy, by reżim finansowy TVP był w pełni zgodny z zasadami pomocy państwowej, zgodnie z naszymi wstępnymi uwagami ogłoszonymi w maju 2011 r. — usłyszeliśmy w biurze prasowym wydziału konkurencji Komisji Europejskiej.
Najpierw skargę złożyło stowarzyszenie Przychodnia, potem konkurencyjny TVN. Ze źródeł zbliżonych do TVP usłyszeliśmy, że decyzja powinna być po myśli publicznego nadawcy. Nie będzie musiał oddawać wpływów abonamentowych, szacowanych na 600 mln zł. Jest to zgodne ze wstępną opinią KE, zaprezentowaną rok temu.
— KE może wydać decyzję już w ciągu kilku najbliższych tygodni. Nie spodziewam się kar, lecz raczej umorzenia sprawy. Tak działo się w analogicznych przypadkach w innych krajach — mówi Albert Woźniak z departamentu strategii KRRiT.
Skończyło się, zanim się zaczęło
Najciekawsze jest to, że zanim Komisja Europejska skończyła postępowanie, sprawa się zdezaktualizowała. Abonament nie jest już istotnym czynnikiem mogącym wpływać na rynek reklamowy.
— Nigdy nie byliśmy przeciwnikami abonamentu. Ponadto zmieniające się otoczenie rynkowe sprawiło, że kwestia tej publicznej daniny nie jest już problemem dla rynku reklamy. Coraz większą jego część zgarnia segment internetowy, wchodzi naziemna telewizja cyfrowa. Abonament TVP to zaledwie margines w porównaniu z tymi dwoma nowymi obszarami — mówi Karol Smoląg, rzecznik TVN.
TVP otrzymała w ubiegłym roku 205,4 mln zł wpływów abonamentowych, co — jak wyliczył publiczny nadawca — pokryło jedynie 12,6 proc. kosztów realizacji misji. Dla porównania: w 2007 r. publiczny nadawca otrzymał dwa i pół razy więcej — 515 mln zł.
Niejasne prawo
Mimo wszystko KE prawdopodobnie nakaże Polsce wprowadzenie zmian w prawie,bo ustawa radiowo-telewizyjna wciąż nieprecyzyjnie określa misję. Ministerstwa kultury i cyfryzacji rozmawiają z TVP na temat zmian legislacyjnych. Jednak na wyrost byłoby stwierdzenie, że prace idą pełną parą.
— Minister kultury i dziedzictwa narodowego, do którego obecnie należy inicjatywa w tym zakresie, powołał zespół, który spotkał się raz i przedyskutował możliwe kierunki zmian w przepisach. Należy spodziewać się kolejnych spotkań, których efektem ma być przygotowanie konkretnych zmian legislacyjnych — mówi Małgorzata Cieloch, rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
„Obecnie trwają prace zespołu, a rząd pozostaje w kontakcie z Dyrekcją Generalną ds. Konkurencji co do dalszego toku postępowania” — napisało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w odpowiedzi na pytania „PB”.
Zmiany w ustawie radiowo-telewizyjnej zawsze budzą kontrowersje, ale wymuszona przez KE nowelizacja może być okazją do dalej idących reform.
— Przy okazji implementacji ewentualnych zmian w prawie zalecanych przez KE ustawodawca będzie musiał zmierzyć się z obserwowanym ostatnio wysypem urządzeń mobilnych pozwalających na oglądanie telewizji. Będzie musiał się zastanowić, czy wpisać smartfony i tablety na listę urządzeń objętych przymusową opłatą abonamentową — mówi Andrzej Zarębski, ekspert medialny.
OKIEM EKSPERTA
Abonament utrwala wpływ polityków na telewizję
PAWEŁ DOBROWOLSKI
stowarzyszenie Przejrzyste Media
Państwo powinno jasno zdefiniować misję w mediach, policzyć, ile będzie kosztowała jej realizacja, i rozliczyć wykonanie w mediach — pod względem jakości produktu oraz kosztów. Zgoda na zbieranie pieniędzy od obywateli może być dana tylko wtedy, gdy władza rozliczy się ze sposobu wydania dotychczas otrzymanych wpływów oraz jasno określi cel, na który chce wydać kolejne. Tymczasem Polakom od kilkudziesięciu lat opowiada się o jakiejś niezdefiniowanej misji państwa w mediach, która rzekomo uzasadnia podatek od telewizora. Tymczasem wszyscy wiemy, choć nie zawsze chcemy to przyznać, że chodzi o zachowanie wpływu polityków na telewizję. Może być więcej dobrych programów. Ale politycy muszą się zgodzić, że misją jest finansowanie produkcji i emisji dobrych programów, a nie finansowanie budynków i etatów w posłusznych im instytucjach.